Marzenie

Muszę się uwolnić
znużyła mnie Kunst der Fuge
która nie przekroczyła granic
potęgi skorupiej
jak puste kościelne nawy
a moje życie jest podziemnym grave


śmiertelna każda rasa: moje wzgórza
zielone i doliny pełne dzikich wiśni
Biblia zapada się jak wielkie miasta
wszystko pochłania czasu stary potop
zapadły się księżniczek chóry: biel i złoto


czego chcę?

chcę usłyszeć w muzyce Nieziemskie motywy
poczuć w melodiach błysk marihuany
budzący mnie z hipnozy ciemności nieznanych
aby wehikuł mego ja mnie uniósł
dokąd?


ach bardzo daleko od światła baroku
w inne spirale
w inny dół albo w górę – w inny spokój


                                    Poręba Wielka, 2019 r.


 

Bomba i chłopiec

Mała bomba lotnicza
niemiecki niewybuch
z Drugiej Wojny
leżała w ogrodzie


podszedł do niej
mały chłopiec
i uderzył kamieniem
w jej rdzewiejącą głowę


drgnęła przestraszona
i czułym szeptem ale jakby z otchłani
powiedziała: chłopcze źle zrobiłeś
kocham dzieci
gdy spadałam z samolotu
wypchnięta przemocą
modliłam się by nikt nie umarł
żaden człowiek żadne zwierzę
żaden ptak żadna ryba ani mrówka
nie dotykaj mnie
mam w sobie coś potężnego
co mogłoby cię zabić wbrew mej woli
ty już wiesz czym jest śmierć
gdy pocałowałeś zimne nieruchome ręce swojej mamy
wiele mych sióstr i braci leży w rowach
wśród zgniłych pokrzyw lub gdzieś nad potokiem
woda im zżera rdzewiejące głowy

chłopiec posłuchał tej bomby i odszedł
bomba zapadła się pod ziemię
głęboko coraz głębiej
by w ciemności umrzeć na wieki


                                    Poręba Wielka, 2019 r.


 

Totenmaske

Północ jest przystojną
wysoką czarną deską
tańczy z trupem Beethovena
w jesiennym deszczu
później w swej żelaznej wieży
śmieje się i głośno łka
widzi w ciemności
choć oczu jej brak
pamiętam czas Tamten
gdy ściany wieży rozjaśniała
wisząca pod sklepieniem
wielka Księga zamiast lampy
teraz w czarnej chustce
piękna czarna deska
z trupem Beethovena
tańczy w jesiennym deszczu
po miastach się włóczy
requiem śpiewa w tłumie
piękna czarna deska
kolekcjonerka trumien
wspina się spiralą schodów
skrada na piętro Trzecie
do szmaragdowych drzwi Boga
potyka się zapala świecę
ach, kiedyś zachwyciła mnie jej ciemność
nad morzem jej śpiew i taniec
dzisiaj czuję jej moc podziemną
na gardle… oszukany

 


 

Wierzba

Wierzba nad Wiarem
jak dawniej szczęśliwa
pozdrawia mnie z daleka
zieloną ręką – wróciłem
wciąż pachnie ziemia
i zboża wokół
i duch łąki niewinny
padam całuję tę ziemię – tak kiedyś
obejmowałem
i całowałem dziewczynę

 

ślady jej bosych stóp
w gorącym prochu ścieżki
wśród maków i motyli
i kwiatów niebieskich

 

ziemio przemyska
wiem komunią świętą jesteś
zwróć mi jej szept i śmiech
i włosy na wietrze

 

stary już jestem
stary jak ten kosmos
niektóre moje gwiazdy dawno zmarły
i w pustym domu
budzi mnie rano lęk pradawny

 

ziemio znam twoją mądrość
i moc twoich grobowców
miłość radość
zwróć mi ścieżkę która
do dwóch rzek prowadzi

 

lecz podnieść się nie mogę
tak osłabłem
śmieją się szydzą
śmieją głupie diabły

                        

                                    Poręba Wielka, 2021 r.

 


 

Uszy

Słusznie mnie pytasz: gdzie są
melodie tej muzyki
których jeszcze nikt nie stworzył?
czy w pustce kosmosu
w ziemi w jej ciemnych warstwach czasu
czy w kołyszącej się ostatniej
gałązce wiśni w spróchniałym ogrodzie?
czy w podziemiach tajemnic mózgu noworodka
który sarkofag światła je ukrywa

te wciągające wiry te wznoszące
spirale sopranów
u ich stóp ludzie będą klękać
jak kiedyś przed szpitalną bramą

myślę że wszystkie melodie istniały
już w dniu stworzenia: dźwięki Wielkiego Wybuchu
miliardy chórów symfonii i arii
chaos doskonałych form wzruszeń
tylko trzeba je usłyszeć
uporządkować – są gdzieś takie uszy

                                    Poręba Wielka, 2021