Szanowny Panie Dyrektorze,
Pieniądzy jest ciekawa przedmiot i można mówić bzdura o tym beż przerwy.
W naszym era, późnym kapitalizm muszimy cały czas walczyć przeciw systemem finansowe. Ile jest reklam pełny pięknych ludziach który ze Pan coś kupi. I to ludzi wyglądają całkiem szczęsliwy po zakupach. Kup, kup, kup mówią. A jeżeli nie ma kasa od banku pożycz, pożycz, pożycz. Oto jest nasze ekonomiczny system. Wszystko i wszyscy topią w długach. Ludzi są winą pare tysiącach, instytucji pare milionach i kraje pare trillionach.
Jeśli mówimy o pieniądzach myślę że są dwie podstawowe podstaw do pieniędzy. Albo ktoś jest oszczędny albo ktoś jest rozrzutnikiem. Jeżeli mi Pan pozwoli, myślą że Pan jest rozrzutnikiem. Pan ma willa w Konstancinie, mieszkanie w Hiszpanii, mercedes. Dzieci chodzą do prywatnej szkoły. Pan zarabia dużo, ale Pan wydaje więcej. Jak Pan Micawber mowił (David Copperfield – Dickensa): Roczny dochody dwadzieścia funtów, roczny wydatki dziewiętnaście funtów i sześć pensów – rezultat szczęście. Roczne dochody dwadzieścia funtów, roczny wydatki dwadzieścia funtów i sześć pensów – rezultat nieszczęście.
Pamiętam jak my razem pracowaliśmy dawno temu zarabiając okoły taki sam pensjach. Wtedy Pan brał dużo kredyt na 30 lat na mieszkanie 100 metrów kwadratowe w Starym Mokotowie. Ja oszczędziłem i po para lat kupiłem 40 metrów w Ursynowie. Pan cały czas kupił i sprzedał, czasami wygrany i czasami przegrany. Karier Pan rozwijał, moje nie. Teraz Pan ma dużo i wygląda jak bogaty. Ale Pan jest nerwowy i zmęczony, jeszcze ma Pan kredyt do wypłacenia i jeszcze musi Pan harować jak chłop w osiemnastego wieku. Bo Pan jest rozrzutnikiem.
Ja zostałem na nisko szczebel w firmie i w mieszkaniu w Ursynowie. Moje dzieci chodzili do państwowa szkoły. Nie mam długów. Bo jestem oszczędny. Chyba Pan jest bardziej podobny do nieszczęśliwy Pan Micawber niż ja.
Ze poważaniem,
Gerald Fitzgibbon