Magdalena Jankowska
CORAZ WIĘCEJ
rodziny w rojących się
sukcesjach
IDĘ DO ŁÓŻKA
z nim bo może znowu
w nocy
ale to już poza mną
odebrałam
zaskoczona jak teraz
że kogoś chcę
w razie czego
wezwać że już myślę
o swojej
MARSZ Z TAŚMY I NA ŻYWO
epoka niedoborów drugi świadek
zarazem fotograf
szara sukienka szary kwiat witka
płaczącej wierzby w szarościach
jak nie wierzyć znakom chryzantema
wtedy była ruda rzucili rude buty
co mówi kolor? co inni powiedzą?
mąż teraz cudzy żona w czerni błękit
hortensji łączy się z błękitem nieba
dziwnie tak
patrzeć ponad urną
naraz w dwie przeciwne strony
POKOLENIE
i kreska za kreską wzwyż
po kolei z naszej krwi
wszystko było czerwone
zakład trochę ułatwiał
przyjąć że warto nawet jeżeli
nie ma a przecież może być
dzieci wyszły z domu została
futryna gęsto poznaczona biorą
Pascala za gościa z ubezpieczeń
starym ktoś wciska ulotki z ofertą
teraz państwo zapłacą potem mogą
domagać się zwrotu
PRZEBIEC POMIĘDZY
jeżeli koncept miał ojca
ten zginął jeżeli matkę
zwyczajowo się ją przemilcza
pamięć zajęta drżeniem
w ciele zaczepia o rdzeń
oschła sucha
dom stał na skale
z toksycznych odpadów
dwie krople ją drążyły