Antonin Artaud


Adres
do Papieża


 


Nie ty jesteś spowiednią, Papieżu, jesteśmy nią my, ale poznaj się na nas i niech katolicyzm pozna się na nas.

W imię Ojczyzny, w imię Rodziny nas pchasz, by frymarczyć duszami, by własnowolnie łamać ciała.

Dość mamy ścieżek do przetarcia między nami i duszą naszą, dość wyrw, by w nie rzucić twych brandzlujących się księży, a razem z nimi zwały doktryn wątpliwych, co służą kastratom liberalizmu światowego za pokarm.

Twój Bóg katolicki i chrześcijański, który, jak inni bogowie, wymyślił całe zło:

1. Do kieszeni schowałeś go sobie.

2. Na nic nam twoje kanony, indeksy, grzech, spowiednia, klechostwo, o innej wojnie myślimy, o wojnie z tobą, Papieżu, ty psie.

Tutaj się duch duchowi spowiada.

Z góry na dół twej rzymskiej maskarady tryumfuje nienawiść do bezpośrednich prawd duszy, do płomieni, w których duch gore. Żaden Bóg, Biblia czy Ewangelia, żadne słowa nie wstrzymają ducha.

My nie istniejemy w świecie. Papieżu zamknięty w świecie, ani ziemia, ani Bóg nie przemawiają przez ciebie.

Świat to otchłań duszy. Papieżu skrzywiony, Papieżu, który nie zna duszy, dajże nam się nurzać w ciałach naszych, dusze nam zostaw w naszych duszach, niepotrzebny nam twój nóż jasnotnący.

Adres
do Dalajlamy


 

Twoimi najwierniejszymi sługami jesteśmy, Wielki Lamo, daruj nam, przekaż nam twą wiedzę w języku, który pojmą skalane europejskie dusze, a jeśli trzeba, Ducha nam odmień, spraw, by duch nasz zwrócił się bez reszty ku owym szczytom doskonałym, na których Duch Człowieczy nie cierpi więcej.

Daj nam Ducha bez nawyków, ducha prawdziwie zakrzepłego w Duchu, albo Ducha o nawykach czystszych, twoich, jeżeli tylko wolności sprzyjają.

Otaczają nas papieże-grubianie, literaci, krytycy, psy, nasz Duch jest między psami, co myślą tylko ziemią, co myślą nieuleczalnie teraźniejszością.

Naucz nas, Lamo, materialnej lewitacji ciał, i jak możemy skończyć z naszym uwiązaniem do ziemi.

Albowiem ty wiesz dobrze, o jakie przejrzyste wyzwolenie dusz nam chodzi, o jaką wolność Ducha w Duchu, o, Papieżu, którego można uznać, Papieżu w Duchu prawdziwym.

Okiem mym wewnętrznym oglądam Ciebie, o, Papieżu, z wewnętrznego szczytu. Od wewnątrz przypominam ciebie, ja, napór, idea, brzeg, lewitacja, sen, krzyk, porzucenie idei, zawieszony pośród form wszelakich i na nic nie czekający prócz wiatru.


[La Révolution surréaliste, 15 kwietnia 1925 (nr 3)]

spolszczył Piotr Skalski