Arthur Rimbaud


 

Ruch

Spiralny ruch nad brzegiem wodospadów,
Otchłań za rufą,
Wartkość rampy,
Ogromne przeskoki prądu
Prowadzą poprzez niewiarygodne światła
I chemiczne odkrycia
Podróżników otoczonych wirami,
Trąbami doliny.

 

To zdobywcy świata
Szukający prywatnej chemicznej fortuny;
Sport i wygoda podróżują wraz z nimi;
Przynoszą nauki
O rasach, rodzajach i zwierzętach, na tym okręcie
Odpoczynek, zawroty głowy
W potopowym świetle,
Między koszmarnymi wieczorami badań.

 

Dzięki pogawędce wśród przyrządów – krwi, kwiatów, ognia i biżuterii –
Za sprawą potrąconych rachunków na tym uchodzącym pokładzie –
Widać toczący się jak tama, poza hydraulicznie napędzaną drogą,
Monstrualny, świecący się aż bez końca – zasób ich badań; –
Upolowanych w harmonicznej ekstazie,
Heroizm odkrycia.

 

Przy najbardziej zadziwiających katastrofach atmosferycznych
Młoda para odgradza się na arce,
–  Czyż to antyczne barbarzyństwo, które możemy wybaczyć? –
Śpiewa i stoi na straży.


 

Frazy

Kiedy świat zostanie zawężony do samotnego czarnego drewna dla naszych czterech zaskoczonych oczu – do plaży dla dwójki wiernych dzieci – do muzycznego domu dla naszej czystej sympatii – znajdę cię.

Gdy nic tu nie pozostanie prócz jednego starca, pięknego i spokojnego, otoczonego „niesłychanym luksusem” – będę przy twoich kolanach.

Gdy spełnię wszystkie twe wspomnienia – gdy będę tą, która wie, jak cię związać – uduszę cię.

***

Kiedy jesteśmy potężni – kto ucieka? Radośni – kto upada w absurdzie? Kiedy jesteśmy bardzo surowi – co mogą z nami zrobić?

Przebierajcie się, tańczcie, śmiejcie się – nigdy nie będę mógł zrzucić Miłości przez okno.

***

Moja towarzyszko, żebraczko, potworne dziecko! Jak nic dla ciebie nie znaczą, te sierotki, działania i moje skrępowanie. Przywiąż się do nas ze swoim niezwykłym głosem, swoim głosem! Jedyny pochlebca tej podłej rozpaczy.

***

Pochmurny poranek w lipcu. W powietrzu unosi się smak popiołu – zapach zmokłego drewna w palenisku – zardzewiałe kwiaty – dewastacja deptaków – mżawka z kanałów na polach – to czemu jeszcze nie zabawki i kadzidła?

*** 

Rozciągałem liny od dzwonnicy do dzwonnicy; wieńce od okna do okna; złote łańcuchy od gwiazdy do gwiazdy, tańczę.

***

Górny staw paruje od zawsze. Która wiedźma uniesie się na białym zachodzie słońca? Które fioletowe liście spadną?

*** 

Podczas gdy publiczne fundusze trwonione są na bankietach braterstwa, on bije w chmurach dzwonem różowego ognia.

***

Pobudzony przyjemnym smakiem indyjskiego tuszu, czarny puder delikatnie pada na moje czuwanie – Przygaszam lampę, rzucam się na łóżko, zwrócony ku ciemności widzę was, moje córki! Moje królowe!

 

przełożył Szymon Kowalski