Gerald Fitzgibbon
Listy
do Pana Dyrektora
(4)
Szanowny Panie Dyrektorze,
Teraz jestem nikim, ale kiedys byłem kims. Tak Panie Dyrektorze to jest moja prawda. W firmie Pana jest mały częsc wielkiego koncerna Pana i ludzi traktują mnie według moje nisko pozicji w tej firmie. Ale nie zawsze byłam na taką niską poziom w społoczęstwie.
Otóż – dawno, dawno temu chodziłem do elitarny szkoła w Szkocji ze książę Andrew, syn królową Anglii (on też doświadczył niedawno negatywny mobilności społeczny ale nie tak samo jak ja, Broni Boże).
To był internat dla elita Brytyjskie. Byłem inteligentny i miałem isć do Oxfordzia i studiować historia – to byłaby brama do kariery w najwyższy sfery w kraju. Niestety grałem na skrzypce i zakochałem się w granie pokolenie skrzypek Żydowski którzy pochodzili ze Odessa na przełom 20 wieku. Wsród ich byli Natan Milstein, Jascha Heifetz i David Oistrakh. Najbardziej winny jest granie Oistrakha koncert Brahmsa z USSR State Orkiestra pod dyrekcji Kyril Kondrashin. Taki piękny dzwięk nigdy w moim życiu do tej pory jeszcze nie słuchałem. Ze moim aroganckim podejscie do zycia jako „English gentelman” nie wiedziałem że żeby grać ta taki wysoki poziom człowiek muszi mieć dużo talent i harować przez lata.
Przez jakim cudem dostałem na Royal Academy of music w Londynu, ale od razu jak zaczynałem studia wiedzałem że nigdy nie będę dobry skrzypak. Moje współczesni grali lepiej od mnie i czwicyli 8 godziny dziennie. Więc co robic? Miałem najmnie język Angielski i jako „native speaker” miałem możliwość pracować jako nauczyciel języka angielskiego. Wyjechałem za granica i w koncu lądowałem w pięknie kraj Szopena, szalwia i szowinizm.
Na początku niezły zarabiałem i nawet miałem trochę status jako cudzoziemiec ze Zachodu. Niestety po paru latach znowu byłem na dno. Polska prosperowała, coraz więcej nauczyciely przyjechali i zarobki popadały. W koncu myslałem że muszę coś innego robić.
Na szczęscie firma Pana mnie utrudniał. Na początku jak chyba Pan dobrze pamięta byliśmy na takim samym nisko poziom. Tylko ja tam zostałem i Pan awansował.
Za poważaniem,
Gerald Fitzgibbon