wykluwa się z pąków bzu i mokrego asfaltu

chciałbym mieć płuca jak ptaki
i serce niczym wieloryby
ponieważ brak mi pokory
i zgody na ilość połączeń nerwowych
chociaż mówi się że można
wykształcić nowe
wykonanie Jarousskiego arii
L’aura che spira i moje Dzieci
zaczynają wystarczać


 

Hologram

Po drugiej stronie rzeki stoi dom,
dom zawsze jest po drugiej stronie.
Drobinki wody nad lustrem załamują światło,
zakrywają świat, projektują stan umysłu.
Dystans nie ma znaczenia w tym wymiarze,
podstawowe prawa kosmosu tu nie rządzą.
Lepka niemierzalność funkcji zjada materię
do kości, które pozostają, by świecić nocami.


 

człowiek Pawłowa

nie potrafię popełnić dobra
zawsze jest mi nieswojo
jak taksówkarzom wykorzystującym
przepisy drogowe
chciałbym w to wierzyć
ale dobrze pamiętam
jak bezlitosna bywa łaska


 

wyrok

duszne cielsko parowu
zroszone oksytocyną pokrzywy
plątanina korzeni w otrzewnej
znaczy drogę do łona światła świata
słychać tykanie zegara bez wskazówek
dalej odbierz co swoje


 

dusza słowa

wymazałem mężczyznę i kobietę
z obrazu Caspara Friedricha
już tylko drzewo znaczy drzewo
a księżyc znaczy księżyc


 

bliskość

to tak jakbym nie odróżniał gawrona od kruka
lub nie przyznawał się do wyrzutów oksytocyny
w locie lecz także w trawie pod lasem

mieszanym na wynos jak również na miejscu
polując na kurczęta i małe gryzonie
czy zadowalając się cuchnącym ścierwem

sarny o oczach niepokalanej matki jezusa
którego chwaliłem i przeklinałem jednym tchnieniem
za wadę wzroku i brak odwagi


 

Podawanie ręki

Strzepuję półprzezroczyste wieloszczety
z ciemnej strony gałek ocznych.
Chwila, w której to robię jest ostatnim
a zarazem pierwszym, niewzruszonym
przybytkiem świadomości.
I zanim światło nastręczy mi wyzwań,
strącam go jak kubek z nocnego stolika,
pod niewiarygodnie ustawne łóżko.

 

Marcin Wróblewski