Kącik Wiesi (3)


GWIAZDKA


 

Najmilsze było samo czekanie na święta. Przez cały adwent dzieci, z wszystkiego co miały pod ręką – kolorowego papieru, waty, słomek, wydmuszek czy szyszek – wycinały, kleiły, nizały i  srebrzyły choinkowe ozdoby. W przeddzień świąt tata przynosił z lasu drzewko, które zwykle nie podobało się mamie, ale po przystrojeniu nabierało blasku. Dom wypełniał zapach żywicy i makowych strucli. W wigilię ustępowały kłótnie i zgodnie ze zwyczajem, wraz z pierwszą wypatrzoną gwiazdką, zgromadzona przy stole rodzina modliła się za żywych i umarłych oraz dzieliła opłatkiem. Specjalne różowe opłatki ojciec zanosił krowom do obory. Na samą myśl, że o północy zwierzęta mogą przemówić po ludzku, wzdrygano się z niepokojem; już lepiej było za dużo nie wiedzieć. Teraz każdy delektował się najlepszą zupą grzybową z prawdziwków zbieranych i suszonych przez mamę przez całą jesień oraz smażonym na maśle karpiem. Mniejszym powodzeniem cieszyły się kluski z makiem, znane w tej rodzinie od pokoleń. Po wieczerzy przychodził gwiazdor. Na pytanie „Gdzie jest tata?” ktoś odpowiadał „Poszedł po ciebie”. Dzieci wiedziały, że gwiazdor nie jest prawdziwy, ale i tak było kołatanie serca, piski i ucieczka przed rózgą, która była nią tylko z nazwy. Po obowiązkowym odmówieniu „pacioryszka” każde dziecko otrzymywało malutką paczuszkę w „tytce” po cukrze z orzechami i cukierkami. Na koniec śpiewano kolędy – nie byle jak i na skróty, ale przez cały wieczór, kolęda po kolędzie, zwrotka po zwrotce. I tak aż do Trzech Króli. Rodzice w młodości śpiewali w kościelnym chórze „Cecylia”, mama miała ładny głos i pięknie wyciągała „glorię”. Tata trochę się wydzierał, jak mawiała mama, ale i tak było przyjemnie, zwłaszcza gdy śpiewali na głosy Bracia, patrzcie jeno. Kiedyś od świeczek zajęła się choinka; na szczęście ojciec przytomnie wyrzucił ją przez okno na śnieg.

Pasterka była dla najwytrwalszych. Droga przez las, mróz skrzypiący pod butami, rozgwieżdżone niebo, a od progu drewnianego kościoła donośne Wśród nocnej ciszy

W tamtych czasach jeszcze nie mówiło się o magii świąt.