W starym domu na balkonie
Stały cztery stare konie.
Nie źrebaki, nie kucyki,
Ani nawet lajkoniki,
Zebry, osły czy też muły.
Zresztą mniejsza o szczegóły.
W ścisłym gronie na balkonie
Stały cztery stare konie.
Powie ktoś: To niemożliwe,
Żeby stały tam prawdziwe,
Koń na balkon wejść nie zdoła,
Autor ma po prostu fioła
Albo chce nas zrobić w konia,
Uważajcie na nicponia!
Powie drugi: Wolne żarty!
Niech wyłoży swoje karty
I czym prędzej nam uściśli,
Co właściwie ma na myśli?
Czy bal koni na balkonie
Urządziły stare konie,
Czy też rżały wszystkie cztery
Na świat patrząc zza bariery?
Powie trzeci: Ecie-pecie,
Bal się robi na parkiecie,
W wielkiej sali lub salonie,
A nie w ścisku na balkonie.
Czwarty powie: Cztery konie?
Stare konie na balkonie?
Wszystkie zmieszczą się bez ścisku,
Gdy koń stanie przy konisku.
Piąty głośno się zaśmieje,
A gdy w końcu spoważnieje,
Powie: Czy te stare konie,
Które stały na balkonie,
Wyglądały bardzo staro
Czy je mierzyć inną miarą?
Szósty powie: Stare konie,
Cztery konie w ścisłym gronie,
To są czterej przyjaciele,
Którzy mieli wspólne cele
I dlatego na balkonie
Rozmawiali w ścisłym gronie.
Jeśli ktoś ma inne zdanie,
Niech ponownie spojrzy na nie,
Na te cztery stare konie
W ścisłym gronie na balkonie.
Czy to one, czy też oni?
Autor bredni pleść nie broni.
12 września 2023