Straszny Dziadunio (6)
Słoń aż padał ze zmęczenia,
Dopiekały mu upały,
Marzył mu się kawał cienia,
W którym zmieściłby się cały.
Ale znaleźć kawał cienia
To dla słonia wielki kłopot,
Więc go szukał do znudzenia
I co rusz oblewał go pot.
No cóż, cienia na sawannie
Jest naprawdę bardzo mało,
Więc choć szukał nieustannie,
Nic a nic to nie dawało.
Nie znajdując nigdzie cienia,
Coraz bardziej tracił zapał,
Lecz choć bliski był zwątpienia,
Niestrudzenie dalej człapał.
Po południu odkrył w końcu,
Że zmarnował cały dzień,
Bo znajdując się na słońcu
Sam bez przerwy rzuca cień.
– Szkoda – stwierdził rozbawiony –
Że jest tylko z jednej strony.
Gdyby z każdej strony był,
Tobym cały w nim się skrył.