Georg Cantor


Ex Oriente lux

Rozmowy mistrza z uczniem o pewnych istotnych punktach udokumentowanego chrześcijaństwa

Opowiedziane przez samego ucznia,
GEORGA JACOBA AARONA,
cand. sacr. theol.

ROZMOWA PIERWSZA,

wydana
przez
Georga Cantora.

Nakładem własnym wydawcy. Halle a.d. Saale 1905


 

Wydawca zachowuje sobie prawo
do tłumaczenia tekstu na inne języki.

 


PRZEDMOWA

 

Choć wiem, że wydanie tej rozmowy nie będzie przyjęte z radością przez żadną z najważniejszych partii biorących udział w obecnym sporze o religię, ani przez tę sprzyjającą religii, ani też przez tę jej wrogą, to jednak za publikacją jej przemawiała okoliczność, że w żaden sposób nie będzie ona podsycać kłótni pomiędzy chrześcijanami ani szczuć wrogich partii przeciwko sobie.

Jeśli zaś dziełko to jedna lub druga strona uzna za godne omówienia, to nie wyniknie z tego zapewne żadna szkoda, a raczej naukowy zysk i inspiracja.

Cztery przypisy numeryczne, które pojawiają się w pewnych miejscach w §§ 6 i 7, odnoszą się do wyjaśnień i dodatków, które pojawią się na końcu rozmów, jeśli dojdzie do ich kontynuacji.

 

Naunhof koło Lipska, 3 kwietnia 1905.

Georg Cantor

 


ROZMOWA PIERWSZA

 

§ 1

U. W artykule drugim apostolskiego wyznania wiary mówi się o panu naszym, Jezusie Chrystusie, że począł się z Ducha św. Jak należy to rozumieć?

M. Poczęty z Ducha św. jest każdy dar, jaki Bóg zsyła nam w związku z dziełem zbawienia. A zatem o Abrahamie, Izaaku, Jakubie, o wszystkich prorokach możemy powiedzieć, że zostali nam dani przez Ducha św., albo że zostali poczęci z Ducha św. Dotyczy to przede wszystkim samego zbawiciela, Jezusa, żydowskiego mesjasza.

 

§ 2

U. Wielu teologów przypisuje jednak tym słowom szczególne znaczenie w odniesieniu do Marii dziewicy.

M. I robią w ten sposób bardzo wielki błąd. Ich nauka sprzeczna jest z wyraźnym pouczeniem, jakie otrzymaliśmy od samego Jezusa, oraz ze wszystkimi prorokami żydowskimi, którzy przepowiadali nam mesjasza jako syna człowieczego z domu Dawida.

 

§ 3

U. Nie przypominam sobie w Ewangeliach miejsca, w którym Chrystus wyraźnie by nam o tym mówił.

M. Wszędzie, gdzie Chrystus mówi o sobie jako o synu człowieczym lub synu Dawida, objawia wyraźnie, że jest pod każdym względem człowiekiem, że zatem podobnie jak my wkroczył w człowieczeństwo za sprawą wspólnego aktu kobiety i mężczyzny i że jego cielesny ojciec jest z domu Dawida. Bardzo mu też zależy na jasności co do tego punktu, tak że w tych szczególnych okolicznościach, w jakich żyje, ryzykując nawet, że niewierzący uznają go za urodzonego z nieprawego łoża, wielokrotnie powtarza tą prawdę: jestem synem człowieczym, jestem synem Dawida.

 

§ 4

U. Z Ewangelii dowiadujemy się jednak tylko o jego matce Marii, która została zapłodniona jako dziewica w czasie, gdy była zaręczona z Józefem z Nazaretu z domu Dawida, zanim ten wziął ją do siebie, on zaś stał się potem jej drugim mężem i przybranym ojcem Jezusa.

M. Mylisz się. Już w pierwszym rozdziale Ewangelii Mateusza pojawia się inny Józef z domu Dawida jako pierwszy mąż Marii, z którego zrodził się Jezus zwany Chrystusem (Mt 1, 16). I ten Józef pochodził nie tylko od Dawida, lecz również od Salomona i wszystkich późniejszych królów z domu Dawida. Jego ojcem był Jakub; ojcem drugiego Józefa był Heli (Łk 3, 23). Przybrany ojciec Jezusa pochodził wprawdzie od Dawida (Łk 3, 31), jednak nie od Salomona, lecz od jego brata Natana.

Cielesny ojciec Chrystusa wywodził się zatem z najwspanialszej arystokracji narodu żydowskiego, możemy go zatem w odróżnieniu od jego przybranego ojca nazwać Królewskim Józefem.

 

§ 5

U. Obie listy genealogiczne (Mt 1, 1-16, Łk 3, 23-38) określane są przez teologów jako rodowód Chrystusa.

M. Jest to niesłychany występek przeciwko zdrowemu rozsądkowi z jednej strony, a z drugiej przeciwko wyraźnemu świadectwu Pisma Św., które za prawdziwą genealogię mesjasza uznaje tylko spis z Ewangelii Mateusza (Mt 1, 1). Rodowód z Ewangelii Łukasza określony jest wyraźnie (Łk 3, 23) jako rodowód przybranego ojca Chrystusa, który błędnie do dziś jeszcze przez wielu uważany jest za jego prawdziwego rodzica.

 

§ 6

U. W Ewangeliach nie znajdujemy jednak poza tym żadnych wzmianek o Królewskim Józefie.

M. Wręcz przeciwnie: wszędzie w zachowanej dzięki czterem Ewangeliom historii znajdujemy ślady tego potężnego człowieka, którego mamy prawo uważać za wcielenie niebiańskiego ojca (tak jak Jezus jest wcielonym słowem Boga, J 1, 14).

Po narodzinach Chrystusa to on właśnie (w obrazowym języku Biblii nazywa się go gwiazdą Jezusa, Mt 2, 2 [1]) prowadzi mędrców ze wschodu[2] jako świadków do miejsca narodzin Jezusa w Betlejem. Prawdopodobnie objawił się on Chrystusowi w wieku 12-13 lat jako jego prawdziwy ojciec, a w wieku 17-18 lat, o którym to okresie kanoniczne Ewangelie celowo milczą, przygotował go wspaniale i po królewsku do roli mesjasza poprzez podróże do różnych miejsc cywilizowanego świata oraz uczoną teologiczną edukację.

Był też oczywiście obecny w trakcie chrztu Jezusa w rzece Jordan otrzymanego od Jana Chrzciciela, gdzie głośno wypowiedział następujące słowa: to jest mój syn umiłowany, w którym mam upodobanie (Mt 3, 17, Mk 1, 11, Łk 3, 22). Uwagę zgromadzonych przyciągnął wzlatujący gołąb, tak że autor tych słów pozostał nieznany.

Po raz drugi wypowiedział te same lub podobne słowa wobec uczniów, Piotra, Jakuba i Jana, gdy w towarzystwie trzeciej osoby[3] rozmawiał z Chrystusem na wysokiej górze o losie, jaki miał spotkać go w Jerozolimie (Łk 9, 28, Mt 17, 1-8, Mk 9, 2-8). A po raz trzeci po wjeździe Chrystusa do Jerozolimy cały lud usłyszał głos ojca Jezusa: Już wsławiłem i jeszcze wsławię (J 12, 28). Lud powiedział: zagrzmiało. Inni mówili: anioł przemówił do niego (J 12,29).

Widzimy więc, że to za sprawą Królewskiego Józefa, swego cielesnego ojca, Jezus mógł często obcować i radzić się swojego ojca w niebie, Jehowy. Posłuszeństwo, jakie okazywał jednemu, dotyczyło zarazem drugiego. Ten pierwszy również był jego Bogiem, tak jak Mojżesz był bogiem Aarona (2 Mż 4, 16).

Zgodnie z tymi fragmentami Starego Testamentu Chrystus, kiedy mówi o swoim ojcu, albo wręcz swoim Bogu, nie ma na myśli ojca niebieskiego (którego wzywa się na przykład w Ojcze Nasz, Mt 6, 9-13 i w modlitwie arcykapłańskiej, J 17, 1-26), lecz swojego cielesnego ojca, Królewskiego Józefa. Okazuje mu, podobnie jak temu drugiemu, bezgraniczne posłuszeństwo aż po śmierć na krzyżu. Pod jego kierownictwem sprawuje trzyletni urząd kaznodziejsko-kapłański i do końca wykonuje jego polecenia. Miał najwyraźniej nadzieję, że dzięki jego obecności znajdzie pocieszenie w najcięższych chwilach; kiedy jednak w ostatnią godzinę na krzyżu wbrew oczekiwaniom nie widzi go w swoim pobliżu, wypowiada z tego właśnie powodu swoje słynne słowa: Eli, Eli, lama asabthana, które nie mogły być oczywiście skierowane do wszechobecnego Jehowy. Jednak Królewski Józef jest w pobliżu i gdy tylko śmiertelna walka dobiega końca, pojawia się też na miejscu.

Jako Józef z Arymatei (znany uczniom tylko jako sekretny uczeń Chrystusa i pobożny, bogaty członek Sanhedrynu) żąda od Piłata ciała Jezusa Chrystusa i ze względu na swój autorytet natychmiast je też otrzymuje.

Dokonuje w ten sposób wobec swego ukochanego syna ostatniej posługi i składa go przy pomocy równie szanowanego Nikodema do grobu skalnego, który wcześniej kazał wykuć specjalnie w tym celu.

 

§ 7

U. W różnych źródłach historycznych z czasów Ewangelii i równie też co Ewangelie wiarygodnych, między innymi w Talmudzie, pojawia się niejaki Josephus Pandera czy Pantheras[4] jako ojciec Jezusa i uwodziciel Marii; był on rzymskim oficerem legionu kalabryjskiego, który stacjonował w Judei. Jak mamy traktować to świadectwo?

M. Jest ono prawdziwe. Józef z Arymatei odbywał w czasie narodzin Chrystusa służbę w rzymskiej armii pod swoim rzymskim nazwiskiem Pandera lub Pantheras.

Wszystkim niewtajemniczonym w boskie wyroki dotyczące pełnego łaski dzieła zbawienia wspomniana relacja dziewicy Marii z żołnierzem Panderą musi wydawać się gorsząca; uznano go oczywiście za jej uwodziciela.

My jednak wiemy, bo świadczy o tym Pismo Św., Mt 1, 20-21, że to, co się z niej zrodziło, jest z Ducha Świętego (§ 1 tej rozmowy).

Krótkie pierwsze małżeństwo Marii z Józefem Panderą było zatem o wiele świętsze niż drugie z Józefem z Nazaretu; było to małżeństwo divini iuris, według porządku Melchizedeka.

 

§ 8

U. Zgodnie z tym wyjaśnieniem chrześcijańska ortodoksja wykształcona ostatecznie w IV w. w walce w pogaństwem i gnozą pod małostkowym hasłem „La recherche de la paternité est interdite” [ustalanie ojcostwa jest wzbronione] i będąca w gruncie rzeczy podstawą dla wszystkich teologicznych ustaleń i rozróżnień we współczesnym chrześcijaństwie, łącznie z całkowicie nieskładnym i bezradnym protestanckim liberalizmem, wydaje się być jedynie kolejną heterodoksją.

M. Dokładnie tak. Nasza interpretacja oznacza głęboki wstrząs dla wszystkich kierunków współczesnej teologii i dla wszystkich istniejących i zwalczających się wzajemnie organizacji kościelnych. Ortodoksja żydowska traci zaś za jej sprawą powód, dla którego nie chciała dotąd uznać Chrystusa za mesjasza.

Do końca świata będzie jednak istniał na niewzruszonej skale, na samym Chrystusie oparty niewidzialny kościół, który On sam zbudował. On jest jego zwierzchnikiem i nie potrzebuje żadnego namiestnika na ziemi.

 

Georg Cantor
…………………………..

przełożył Tomasz Ososiński