Georges Bataille
Święte sprzysiężenie
Naród już stary i zepsuty, który odważnie zrzuci jarzmo rządu monarchicznego, aby przyjąć republikański, utrzyma się jedynie poprzez liczne zbrodnie; albowiem już teraz tkwi w zbrodni, a gdyby zechciał porzucić zbrodnię dla cnoty, czyli stan gwałtowny dla łagodnego, popadłby w bezwład, którego niechybnym skutkiem byłby rychły upadek.
Sade
To, co miało dotąd polityczne oblicze i politycznym się mieniło, objawi się któregoś dnia jako ruch religijny.
Kierkegaard
Samotnicy dnia dzisiejszego, wy, odosobniający się, ludem wy kiedyś będziecie: z was, którzyście się sami wybrali, powstanie lud wybrany – a z niego nadczłowiek.
Nietzsche
Podjęliśmy się wyzwania innego niż wszystkie, niesprowadzalnego do wyrazu tej czy innej myśli, a tym bardziej niesprowadzalnego do tego, co słusznie mieni się sztuką.
Trzeba wytwarzać i trzeba jeść – wiele rzeczy trzeba, choć nadal są niczym, politycznego wzburzenia dotyczy to samo.
Kto by pomyślał, zanim doprowadził swą walkę do końca, o tym, by ustąpić pola ludziom, których sam widok budzi chęć zniszczenia? Lecz gdyby nie było czego szukać poza polityką, na żądzę ludzką czekałaby próżnia.
JESTEŚMY WŚCIEKLE RELIGIJNI, a w tym zakresie, w którym nasze istnienie jest potępieniem wszystkiego, co powszechnie dziś jest przyjęte, wewnętrzna konieczność wymaga, byśmy byli też władczy.
Rozpoczynamy wojnę.
Najwyższy czas machnąć ręką na cywilizowany świat i światło jego rozumu. Za późno już na zabiegi o rozsądek i wiedzę – wyszło z nich życie pozbawione uroku. Po kryjomu czy jawnie, nie ma wyjścia, przejdziemy radykalną przemianę albo przestaniemy istnieć.
W świecie, do któregośmy należeli dotąd, nie da się kochać niczego niezależnego od własnych, osobistych ubytków; horyzontem jego istnienia jest komfort. Świat, którego nie da się kochać nad życie – w taki sam sposób, jak mężczyzna kocha kobietę – przedstawia tylko chęć zysku oraz przymus pracy. Gdy go porównać ze światami minionymi, jest ohydny i najbardziej pomylony ze wszystkich. W światach minionych można było zatracić się w ekstazie, rzecz niemożliwa w świecie uczonego prostactwa. Zalety cywilizacji równoważone są przez sposób ich wykorzystywania przez ludzi – współcześni ludzie korzystają z nich po to, by przemienić się w istoty najbardziej poniżające ze wszystkich, jakie dotąd istniały.
Życie toczy się zawsze w zgiełku bez wyraźnego spoiwa, ale wielkość i realność znajduje tylko w ekstazie i w ekstatycznej miłości. Kto uparcie ignoruje i lekceważy ekstazę, jest istotą niepełną, która sprowadziła swą myśl do analizy. Egzystencja to nie tylko wzburzona próżnia, egzystencja jest tańcem, który rzuca do fanatycznego pląsu. Myśl, która nie skupia się na martwym fragmencie, istnieje wewnętrznie w taki sam sposób jak płomień.
Trzeba stać się nieugiętym i niewzruszonym na tyle, żeby istnienie świata cywilizowanego wreszcie okazało się chwiejne.
Nie ma sensu spierać się z tymi, którzy wierzą w istnienie tego świata i w nim szukają oparcia – kiedy mówią, można gapić się na nich i nic nie słyszeć, a nawet, gapiąc się, „widzieć” przez nich daleko na wylot. Należy porzucić nudę i żyć tylko tym, co olśniewa.
Na tej drodze jałowym zajęciem byłoby zabieganie o tych, którzy mają swoje zachcianki, jak zabijanie czasu, zabawa, rozwijanie prywatnych dziwactw. Trzeba iść naprzód, nie patrząc za siebie i nie licząc się z tymi, którym nie starczy sił na to, by puścić bezpośrednią rzeczywistość w niepamięć.
Życie ludzkie ma dość służenia światu za głowę i rozum. Stając się głową i rozumem, sprawiając, że świat nie może się obyć bez niego, godzi się na poddaństwo. Egzystencja, która nie jest wolna, staje się pusta lub obojętna, egzystencja wolna natomiast jest grą. Kiedy Ziemia nie rodziła niczego prócz kataklizmów, drzew albo ptaków, była światem wolnym – wolność straciła fascynujący blask, kiedy Ziemia stworzyła istotę, która domaga się konieczności jako ponadświatowego prawa. Człowiek mimo to wciąż jest wolny na tyle, że może zignorować konieczność; wolno mu upodobnić się do czegokolwiek w świecie, co nie jest nim samym. Może porzucić myśl, że on sam albo Bóg to ostatnia deska ratunku przed absurdalnością rzeczy.
Człowiek, jak skazaniec z więzienia, umknął własnej głowie.
Poza sobą nie napotkał Boga, będącego zakazem zbrodni, lecz istotę, która o zakazie nic nie wie. Poza tym, czym jestem, napotykam istotę, która mnie śmieszy, gdyż nie ma głowy, oraz przeraża, gdyż tworzą ją niewinność i zbrodnia – w lewej ręce ma broń żelazną, w prawej – płomienie przywodzące na myśl najświętsze serce. Łączy w jednej erupcji Narodziny i Śmierć. Nie jest człowiekiem. Nie jest też bogiem. Nie jest mną, ale jest mną bardziej niż ja – brzuchem jej jest labirynt, wewnątrz którego sama się gubi, gubiąc mnie wraz ze sobą, i w którym odnajdując się, okazuję się nią, innymi słowy: potworem.
rys. André Masson
Tego, co myślę i wyrażam, nie pomyślałem i nie wyraziłem sam. Piszę w małym zimnym domku w rybackiej wiosce, jest noc, właśnie pies zaszczekał. Mój pokój sąsiaduje z kuchnią, w której André Masson radośnie krząta się i śpiewa – dokładnie w momencie, w którym to piszę, puścił płytę z uwerturą do „Don Giovanniego”; bardziej niż cokolwiek innego uwertura do „Don Giovanniego” wiąże przypadłą mi egzystencję z wyzwaniem, które otwiera mnie na uniesienie wynoszące mnie poza mnie. Patrzę w tej chwili na ową bezgłową istotę, intruza złożonego z dwóch równie gwałtownych obsesji, jak przemienia się w „Grób Don Juana”. Kilka dni temu siedziałem z André Massonem w tej kuchni z kieliszkiem wina w ręce, podczas gdy on, wyobraziwszy sobie nagle śmierć własną i swoich bliskich, ze szklanym wzrokiem, cierpiąc, krzyczał prawie, że śmierć powinna stać się namiętna i czuła, wykrzykiwał nienawiść do świata, który nawet na śmierci kładzie swe urzędnicze łapska; nie mogłem już dłużej wątpić, że los i nieskończony zgiełk życia ludzkiego otwarte są dla tych, którzy nie dają już rady dłużej istnieć jak para wyłupionych oczu, i istnieją jak wieszcze porwani przez bulwersujący sen, który nie do nich należy.
Tossa, 29 kwietnia 1936
Georges Bataille
…………………….
przełożył Piotr Skalski
Tekst pochodzi z książki: Georges Bataille, „Psychologiczna struktura faszyzmu”, wybór, przekład i opracowanie Piotr Skalski, wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2024.
CZYTAJ TEŻ