Gerald Fitzgibbon


Listy
do Pana Dyrektora
(6)


 

Szanowny Panie Dyrektorze,

 

Chcę narzekać. Jak Pan wie, interesuję się w kulturze. Jestem melomanem, lubię malarstwo, czytam literaturze i po Polsku i po Angielsku.

W naszym firmie mam wrażenie, że jestem uważany jako człowiekiem z kulturom. Myślę też, że wiedz o kultur daje trochę prestiż do naszej firm.

Ale w okrągie mojej partnerką który jest pisarką, muszą trochą być uważany jako dziwny. Dlaczego? Bo w społeczeństwo artystyczne nie wystarczy lubić ostatnie kwartety Beethovena, malarstwo Rothko i pisanie Franzena. Kurde blade – nie pozwolono mi mieć kopia moje ulubione Rothko na ścianie. Nie, muszi być jakiś awangardowy, współczesna, Polski, malarstwo; oczywiście oryginalny i pretensjonalny zapis do tej „objet d’art.”, który nie daje żadny rozum o czym ten obraz własnie jest.

Muszę słyszyc awangardowa muzyka który próbuje połaczyć tonalizm i atonalizm uzywając rózne typy muzyka i performens – na przykład gagaku grany przez Orkiestra Barokowy ze dzwięk placz niemowlat jako akompaniament. Po prostu cała historia muzyka od Palestrina do Prokofiewa jest rzucony do kosza.

O literaturze lepiej nie mówic lub czytać. W poezji nawet nie pomyśl o rytm i rymy. We powiesci oczywiście nie ma mowy o narracji. Jak te Francuzi mówią – teraz tekst czyta człowiek i nie odwrotnie.

Tak proszę Panie Dyrektorze ja, jako miłośnik Mozart, Picasso i wczesny Wiedemann (uwielbiam „Wielbłąd”) jestem heretykiem.

 

Za poważaniem,

Gerald Fitzgibbon