Gra w zielone
Byłaby długa opowieść o tym jak Katy Bentall zamieszkała we wsi Dobre, nieopodal Kazimierza Dolnego nad Wisłą. W Dobrem jest inaczej niż w Felixstowe, w domku gdzie Katy i jej mąż, Mariusz Tchorek często gościli W.G.Sebalda. Sebald nie żyje. Także Mariusz, który po licznych próbach odnalazł swe miejsce w Dobrem, wybudował tam dom piękny i skromny, aby niebawem umrzeć. Katy – jakkolwiek Felixstowe nadal istnieje w jej życiu – wytrwale czuwa nad Dobrem i przeżywa je intensywnie.
Dobry to był pomysł mojej córki, by wracając tego lata z Lublina do Warszawy, nadłożyć drogi i sprawdzić czy aby Katy jest w Dobrem. Była. Przy tej okazji otrzymałem od niej sporą, a jednak mieszczącą się w dłoni książeczkę „Greenwriting”, wydrukowaną w Krakowie przez wydawnictwo Bored Wolves, Jeżowa Woda. Jest to zbiór niedługich tekstów, także poetyckich, będących summą obrazków tego okołokazimierskiego świata. Katy od biedy posługuje się polskim, ale pisze po angielsku. Książeczka jest inkrustowana rysunkami, także barwnymi, autorstwa Katy. Bowiem jest ona tym hybrydalnym przypadkiem, w którym harmonijnie łączą się wrażliwości – malarska i poetycka. Bardzo osobiste i osobliwe. Kruche i wzruszające. Nie jest to książeczka do przeczytania od deski do deski. Trzymam ją w pobliżu i czasem na chybił trafił gdzieś otwieram. I zawsze trafiam na jakiś mały lub większy klejnocik, od którego życie staje się mniej straszne niż zwykle bywa. Każdy na tym padole powinien mieć taką książeczkę – małe koło ratunkowe.
Oto przykład jednego z okruchów tej książeczki.
Dostawa drewna
Tutaj zimą wszystko i wszyscy upodabniają się do patyków.
Oto widać Basię za oknem. Łapię ołówek i coś robię z pamięciowego spojrzenia. Moją metodę nazywam pamięciowym spojrzeniem. W ten sposób można uchwycić niezwykłość. Jeśli się patrzy uważnie, moje rysunki są Całkiem Złe.
Basia jest około trzydziestki. Jest moją sąsiadką. Wychudzona lecz silna, mogłaby mnie złamać na pół. Cały dzień pracuje w polu. Pies to Kajtek. Dopiero przed kilku dniami pomyślałam, że to drugi Kajtek, ale teraz już nie jestem tak pewna. To mógł być nawet trzeci Kajtek. Psy ciągle wybiegają na drogę. W ubiegłym roku narysowałam Basię z pierwszym albo drugim Kajtkiem.
Basia zimą przychodzi trzy razy w tygodniu. Pcha taczkę drewna, toczy ją do bramy a później w koszu nosi drewno na ganek. Około trzech kursów, tam i z powrotem. Myślę, że Basia jest szczęśliwa dostarczając mi drewno. Sprawdza także, jak pracuje bojler w piwnicy. Ten rodzaj związku wydaje się tak delikatny i dziwny. Dziwniejszy nawet niż moje rysunki.
Rysowanie kłód drewna przynosi mi poczucie winy. Oto Basia dźwiga kłody na mój ganek. A ja jestem wewnątrz. Rysuję ją. Czynię ją podmiotem. Jednak myślę, że rysowanie jest przeproszeniem za bezczynność. To ja powinnam nosić ten kosz. Zatem czuję się winna. W końcu rysowanie to nic takiego. Jest podtrzymaniem ciepła i tych, co niosą nam pomoc.
Czy ja nosiłabym kosz lepiej?
Nie.
Katy Bentall, „Greenwriting”, Bored Wolves, Jeżowa Woda 2022.
ISBN 978 83 962620 35