Łęko Zygmuntówne
Wielowarstwowe istnienie
w „Skoku wzwyż”
Zoltána Lesiego
Książka, która wnika w dość rzadko spotykaną sportowo-interpłciową perspektywę. Podejmuje ją w sposób poetycki „Skok wzwyż” Zoltána Lesiego (w tłumaczeniu Daniela Warmuza). W przestrzeni tej spotykamy przecięcia rozmaitych hiperpowierzchni: herstorycznej, interpłciowej, feministycznej, krytykującej wykluczenia, antysemityzm, seksizm, rasizm – okraszone błyskami oka w nastroju moriatycznym (niem. Witzelsucht), czyli wesołkowatym, beztroskim, mimo że to ostatnie słowo niekoniecznie musi pasować do podejmowanej tematyki, choć dlaczego?
Skoro w topologii wierszy pojawia się sporo punktów wyjścia, to spróbujmy skoczyć do któregoś. Na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 r. w kategorii skoku wzwyż złoty medal uzyskała Ibolya Csák, srebrny – Dorothy Odam, a brązowy – Elfriede Kaun. Ich trójka w równie zdeterminowany sposób usiłowała przebić szklany sufit i oderwać się od lepkiej podłogi, rozmaitych mniej lub bardziej restrykcyjnych form polityki 3K (Kinder, Küche, Kirche: dzieci, kuchnia, kościół). Dorothy przyznaje: Ogarnia mnie wzruszenie, lecz niestety nie witają nas, żeńskiej drużyny z Anglii, ale sportowców z Belgii. Kobiety nie dostały miejsca w wiosce olimpijskiej, cieszmy się, że w ogóle tu jesteśmy. (s. 13) Pomimo osiągnięcia, nazajutrz ani jedna gazeta nie wymienia mojego nazwiska. Gratuluje mi za to Führer, mały człowiek w zbyt obszernym mundurze. (s. 14) Dorothy utyskuje na Dorę Ratjen, kiedy skok Odam na 166 cm w Essex nie bije rekordu świata Ratjen z 1938 r., 170 cm. Nazywa ją oszustką, ale o tym za chwilę. Brytyjka pisze do komitetu olimpijskiego, rodzi Richardowi dwójkę dzieci i przygotowuje się do olimpiady w 1948 roku, gdzie też uzyskuje srebrny medal.
W przypadku Węgierki Ibolyi przeszkody mogły były piętrzyć się podwójnie: z powodu kobiecości (jako oporu czy opresji?) i żydowskości. Na szczęście mąż pozwolił jej na wyjazd i na to, by stanęła przed samym Führerem. Wcześniej – zamiast odbywania treningów – rąbała drewno i odśnieżała. Towarzyszyło jej zahukanie, bo fryce inaczej traktują kobiety, słowem, śmiertelnie się zlękłam. (s. 17) i wyczuwała coś dziwnego w spojrzeniu Dory. Na Mistrzostwach Europy w 1938 r. w Wiedniu początkowo zdobyła srebro. Kilka dni później zadzwonili z Komitetu, że jednak to mnie przyznają złoto, ale pod warunkiem że zachowam dyskrecję. (s. 18)
Trochę inną rolę odegrała Elfriede Kaun, może idealna germańska kobieta? Miała pokazać czarnoskórym Amerykanom, gdzie ich miejsce, jak wspomina bezużyteczny trener Erik, któremu „nie stawał” na widok Dory, bo piła, tańczyła z chłopakami i była płaska jak deska. Co innego Elfriede, która wyróżniała się przykładowo od Gretel Bergmann pochodzeniem, jako że Gretel wykluczono z udziału igrzyskach z powodu żydowskich korzeni. Ostatni list z Komitetu dostałam 16 lipca 1936 roku. Napisali, że bardzo im przykro, ale nie mogę wystartować w olimpiadzie. Wszyscy zawodnicy byli już w drodze do Berlina, powiedziano im, że doznałam kontuzji. (s. 21-22) W herstorii Gretel również pojawia się motyw tajemniczości, nieufności wobec Dory: Co z tego, że skakałam wyżej, zamiast mnie na olimpiadę wysłali Ratjen. (s. 22)
Zoltán, kolekcjonując opowieści z mniej lub bardziej przypadkowo znalezionych archiwów, dążył do poznania, nie do upiększeń; do ukazania blasków i cieni. W wierszach-relacjach wokół każdej z wyżej wymienionych sportowczyń przewija się transgresyjna postać Dory Ratjen, która później przyjęła imię Heinrich „Heinz”. Dora wynikiem 170 cm w skoku wzwyż na Mistrzostwach Europy w Wiedniu 1938 roku pobiła rekord świata i zdobyła złoty medal. Wcześniej eksperymenty na niej miał rzekomo wykonywać dr Johannes Fischbein. Goliła się codziennie, brała sterydy anaboliczne, ponownie przechodziła od testosteronu okres pokwitania. W dzienniku, jako Heinz Ratjen, ubolewa, zwracając się do Stelli Walsh: Ty pozostałaś kobietą – mnie w wieku dwudziestu jeden lat odebrano ten przywilej. Zmuszono do zmiany tożsamości. (s. 33) Z relacji ojca wynikałoby, że Dora nie uzyskałaby jednoznacznego wyniku w skali Quigley-Frencha, określającej stopień niedomaskulinizowania narządów płciowych w przypadku osób o kariotypie 46,XY, z zespołem częściowej lub całkowitej niewrażliwości na androgeny; bądź w skali Pradera, pokazującej stopień wirylizacji narządów płciowych u osób z kariotypem 46,XX, szczególnie z wrodzonym przerostem nadnerczy. Kiedy pan doktor poszedł, uznaliśmy, że lepiej będzie zostawić to tak, jak jest. Mieliśmy dużo dziewczęcych ubrań, no i dziecko było już ochrzczone. (s. 36).
Losy lekkoatletki zmieniła podróż pociągiem. Przed długą podróżą nie miała czasu się ogolić. A teraz niepokoiła się, bo nie miała przy sobie pudru. […] Widziała, jak konduktor szepnął coś na ucho policjantowi. (s. 39) Jak później raportował stójkowy, 21 września 1938 roku pociągiem do Kolonii jechał młody mężczyzna w damskim stroju. (s. 44) Dorę postawiono przed specjalnie zwołaną komisją, w której lekarze nie stwierdzili jednoznaczności pierwszorzędnych cech płciowych. Mimo to Dorę uznano za mężczyznę i zatrzymano w areszcie. Na szczęście lekkoatleta służył był interesom Trzeciej Rzeszy. Przyjął imię Henrich i sortował pociski w zakładzie zbrojeniowym. Heinz nie chciał być mężczyzną, ale nie pozostawiono mu wyboru. (s. 58)
W literackim wątku Dory/Heinza przewijają się patriarchalne punkty opresji, związane z kulturą gwałtu, gdy skoczkinię wzwyż trzy siostry i matka nauczyły […], jacy są mężczyźni. Jeśli będzie stawiać opór, każą się jej rozebrać i zgwałcą (s. 39); Czy pozwolą mi wybrać płeć dręczycieli? (s. 50); czy skorelowane z normatywizującym rygorem nauki, gdyż Anomalie związane z interseksualizmem kręgowców i mięczaków stanowią często poważne zagrożenie dla ekosystemu. Choć nie dysponujemy rozległą wiedzą na ten temat, deformacja płciowa skorupiaków może mieć wpływ na zanieczyszczenie wody i pasożyty w niej występujące (s. 60). Inspekcyjność rodzi napięcia nie tylko w odniesieniu do zawodów sportowych, kwestii reprezentacyjności kobiet czy w obliczu nazistowskiego reżimu; rozszerza się również na pozostałych ludzi w całkiem przypadkowych konfiguracjach płci, proweniencji, etniczności, koloru skóry i włosów, orientacji seksualnej czy roli społecznej.
Testy na kobiecość przechodziły pozostałe interpłciowe postaci – Stella Walsh albo Stanisława bądź Stefania Walasiewicz (mimo zwycięstwa trzymam się na uboczu, […] bałam się, że zdradzi mnie przepocony strój, że zobaczą na nim coś, czego nie powinny, s. 12), Herculine/Abel Barbine, Ewa Kłobukowska. Tę ostatnią wykluczono niesłusznie z kariery sportowej z powodu mozaicyzmu chromosomów 46,XX/47,XXY, wykrytego podczas Pucharu Europy w Kijowie w 1967 roku. W 2002 r. Arne Lujngqvist, autorytet w dziedzinie medycyny sportowej, uznał decyzję za niesłuszną. Nikt jednak nie przeprosił sprinterki, ani nie zrehabilitował ofiary medycznej pomyłki[1]. Co więcej, gdyby Kłobukowska przechodziła była test rok później, kiedy stosowano szybszą metodę ciałek Barra, to by z powodzeniem przeszła „test na kobiecość”, ponieważ w każdej komórce jej ciała można zidentyfikować obecne dwa chromosomy X.
Sprawdzano także lesbijkę Helen Stephens, podrywaną przez Führera z powodu „aryjskiej urody”, która zdobyła złoto w Berlinie w 1936 r. w biegu na 100 m, pokonując Stellę Walsh. Dalszych wyścigów z kolei nie chciał przechodzić Zdeněk Koubek, który przed tranzycją zdobył złoty medal w biegu na 800 m na Światowych Igrzyskach Kobiet w Londynie w 1934 r., jednak przyznaje – być mężczyzną i biegać za kobietami, ale już się z nimi nie ścigać / tego pragnąłem najbardziej (s. 53).
Testom mniej inwazyjnym, codziennym, społecznym, podlegać mogą nawet cis-normatywne panie, choćby idealna germańska kobieta, która zrozumiała Dorę później: kiedy straciłam własne piersi i na ulicy myślano, że jestem mężczyzną. (s. 59).
Wydaje się, że „Skok wzwyż” został zajeżony faktograficznymi wzmiankami i wynikami żmudnej kwerendy archiwalnej. Już na wstępie jednak, w „Zagnieżdżeniu”, otrzymujemy ostrzeżenie – w postaci wzmianki o eksperymencie z dziesięcioma zdjęciami z dzieciństwa. Dziewięć było autentycznych, jedno fałszywe. „Osiemdziesiąt procent badanych rozpoznawało siebie i pamiętało ukazane na podróbce zdarzenie. Dwadzieścia procent niczego nie kojarzyło” (s. 5). Wystarczyło jednak dalej indagować, by pamięć się „odświeżyła” i by „odżyło” coś zmyślonego. Wnioski z procedury tej przypominają doświadczenia choćby Elizabeth Loftus nad fałszywą pamięcią czy badania nad presupozycją, pamięcią generatywną i aktywizacją hipokampu. Zoltána natomiast intrygowało to, jak funkcjonują media i propaganda, jak język może wykluczać, gdzie leżą granice faktyczności i dezinformacji, o czym pisze też Daniel Warmuz w posłowiu. Liryczna warstwa prawdy i bujdy metaforycznie potęguje się w asamblażach i kolażach, ilustrujących książkę, a także w (fikcyjnej) sztuce epistolarnej, prowadzonej między Marcelem Duchampem a Josephem Cornellem.
Jednocześnie pozostaje z tyłu atmosfera grozy, wyrażona tutaj niemieckością z jej arogancką, szowinistyczną dumą, bezwzględnym wykluczaniem, celowym przemilczaniem i zmyślnym wprowadzaniem w błąd. W wierszu-liście do Rrose Sélavy (jeden z pseudonimów Duchampa) czytamy na szczęście Nie wiem, za kogo się teraz uważasz, za kobietę czy mężczyznę, ale wojna dobiegła końca. (s. 32)
W temacie transpłciowości i interpłciowości chciałoby się dodać, że nie do końca, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę „pandemię” dezinformacji czy co poniektóre nurty mocno krytyczne, niekoniecznie prawicowe czy faszystowskie. Warto przy tym zauważyć, że paradygmat o binarności płci zostaje podany w wątpliwość m.in. przez Renatę Ziemińską na gruncie kilku przesłanek, zazębiających się z narracją prezentowaną w „Skoku wzwyż”. Przede wszystkim bezwzględne kryterium weryfikowania płci zawodniczej w sporcie nadal nie jest ustalone, ani też medycyna nie wypracowała uniwersalnego kryterium oznaczania płci w przypadku noworodków interpłciowych. Płeć stanowiłaby zjawisko wielowarstwowe, gdzie trudno wyrokować, która płaszczyzna dominuje lub decyduje, zwłaszcza gdy występuje niespójność w ramach kontinuum[2]. Dymorfizm ustalono statystycznie, podług standardu – jednak czy statystyka powinna determinować ontologię, czyli czy trzeba być wystarczająco liczn_ą_em, by istnieć? Jak wysoko trzeba skakać?
Łęko Zygmuntówne
[1] Źródło: https://olimpijski.pl/olimpijczycy/ewa-klobukowska/ [dostęp: 21 czerwca 2024 r., godzina 17:20]
[2] R. Ziemińska, Niebinarne i wielowarstwowe pojęcie płci, PWN 2018, s. 123-124.