Roman Honet
nie wystarczyło krwi
teoria ciała to pamięć przewlekła
o niegdysiejszej osobie, ona biegła obok,
roześmiana i lekka, czasem
spotykaliśmy się w milczeniu.
w mowie. właśnie tak
biegła dalej: zawsze obok mnie.
moja. przez lata. ona była mną.
i właśnie jej mi tutaj brakuje
na stacji kolejowej w miasteczku,
gdzie trzech pijaków o zmierzchu zbliża się do mnie,
a zmarli zaczynają wstawać szybciej, o! –
to teoria wierności:
wytrwałość,
z jaką porzuca się ziemię
i wraca do krwi. że tak mało krwi we mnie,
żałuję, ale moje ciało ma twoje oczy,
dlatego ciągle uwiera. tu potrafię sprawić,
żebyś pofrunęła,
żebyś się zatrzymała, sprawić nie umiem. a później,
tak wołałaś, a później jest tam.
tam nie ma – bóg, ślepy żywiciel
albo nic, przysięgam:
może więc było lato i burze z nitkami
błyskawic po horyzont, bezgłośne – i ty,
i może o tym pamiętam tak długo,
za długo,
może teoria ciała to życie i śmierć
podróż przez roztargnienie
lato już trwało, lecz jeszcze nie znaliśmy się
(tak brzmiało słowo twoje
do mnie znacznie późniejsze w nocy),
jeszcze nie było w nas wspólnej podróży. może
nie zauważyłem cię wśród traw na spiszu,
pod niebem wrzącym, stanęło
nad nami, przedłużając
moje milczenie przy tobie jak pracę.
tak: byliśmy odwróceni
i spała w nas miłość.
niedługo później,
wściekła, obudziła się
nikt nie prosi
pamiętam, byłaś piękna tamtego wieczoru,
dlatego szepczesz do mnie tak jak wówczas,
ponieważ później było coraz mniej witania
i trzepotania rąk, opowiadania o sobie,
o pamiętaniu, ponieważ długo zatrzymały mnie
przyjemność/smutek. i – sama wiesz –
ty. byłaś przyczyną mojej radości,
a wymyślając ciszę na własny użytek,
powierzałaś ją, nie wiedząc gdzie i komu.
dziś słowa „ty” ani „ja”
nie mieszkają we mnie. trwa noc,
a przez tę noc tutaj nikt nie prosi
o wybaczenie, o pamięć sprawniejszą. tu – jeśli
pamięć zostanie zniszczona przez pieniądz –
nie trzeba sądzić, że była nietrwała czy zła,
to on mógł być silniejszy, najzwyczajniej.
im więcej lat upływa, tym większą
szybkość ma życie, zatrzymuje się
czasem nad stawem, nad niebieską rzeką,
a są to barwy przyjemności/smutku,
napotykane wśród mięśni, które pracowały
zawsze w ciemności:
to mięśnie nóg, serce
i – sama wiesz –
ty