Adam Ihhoy


 

Happy Nation

Natura rzeczy jako miecz u szalonego
Amfetamina dla dzieci blokują ulicę
Jesteście maleńcy a ja wkładam se ser do mordy
Żółwie błotne Łania Porzucone łopaty
To wszystko rewolucja rzeczowników
Z wylanego podręcznika

Nie stać nas na eksperymenty
Rozkardam strukturę na imię mam złodziej
Biegam biegam biegam
Kot z pęcherzem leży na stole
Ogladamy jego serce gdy pulsuje
W te we wte piszę się na orgazm


 

Zakładki i zapadnie

Tunele bez wyjścia
Kuszenie idzie w szczudłach gładzi żywopłoty
Kto by się spodziewał w nas lepszej wagi wzroku
Zakładki i zapadnie zgubione podkowy

Wyznania późnej pory w murach labiryntu
Chichot ktoś się dusi udaje potknięcia
Zakładki i zapadnie wystające haki
Sznur w studni dźwiga ciężar cembrowego wiadra


 

Niespodziewani zwycięzcy

Stoją z palmami
Węże u wodopoju patrz strumienie tryskają
Podeszły w sen korabi o srebrnej łunie miasta
Choć wiesz mało i sezon się domyka jak
duszka ci ulata

Gdy już wszystko wygrałem, co było do wygrania
Moja polonistka z liceum oddała mi się na stole do bakarta

Może tylko kamień zapłacze po słowacku,
Masz tę moc, wiesz, że przemieni się w kwiat

Gdy już wszystko leży a dolina przede mną rozwarta
Wspomnisz gdy chwycę kamień
Dotknę biały podłużny pysk psa


 

Echo księżyca

Dmie przez pusty zamek
Śmierć wilkołaków przejrzysta jak kryształ
W blasku oka sowy lub nocnego ptaka
Który nie jest sową ale świadkiem śmierci
Pół-ludzi, pół-wilków, podobnie jak ona

Z rzeki, nad którą leży, zamek przyjmie wszystko
Strapienia młodych osób ulecą bez bólu
Reszta mi się dośni
Mówi dobra wróżka
Idź spać mój chłopcze
Sen nigdy nie istniał

 

Adam Ihhoy