Faetony (2)


Wegetacja z zaciśniętymi zębami


 

Niektórzy mówią, że chore jest bycie zdrowym w chorym świecie, ale to też nie jest prawda. Bycie zdrowym jest zawsze zdrowe. Można być zdrowym w zdrowym świecie, to jest naturalne, podobnie jak można być zdrowym w chorym świecie, co jest trudne, ale możliwe.

Bądźcie zdrowi, miejcie świadomość, że to nie wasza głowa jest problemem, tylko warunki społeczno-ekonomiczne, w których żyjecie. To ludzie wokół was umówili się i tak ustawili – obudowali się w swoich twierdzach pełnych kapitału, obudowali się prawnie, obudowali się systemowo – żeby powszechne były śmieciówki. I to jest właśnie ten mityczny system – ci bogaci, oni go tworzą. System organizacji pracy służy zabezpieczeniu ich bogactwa i powiększaniu go. Przedziwne, że wciąż trzeba to powtarzać, ale: najbogatsi stoją na jego szczycie. Dlatego powszechne są śmieciówki, dlatego nikt z tym nic nie robi, dlatego głosy krytyki są nieliczne. Dlatego też możecie zapomnieć w tej chwili o ośmiogodzinnym dniu pracy na stanowiskach robotniczych, dlatego jest to dwunastogodzinny dzień pracy, a niekiedy nawet szesnastogodzinny. Po to, żeby oni byli jeszcze bogatsi. I żeby byli bezpieczni. Żebyście nie mieli sił, czasu ani pieniędzy, czyli środków do tego, żeby się im przeciwstawić. Żebyście nie mogli nabrać sił. Bo gdybyście nabrali sił i wzrośli, ekonomicznie, fizycznie, zdrowotnie, stalibyście się niebezpieczni, stalibyście się dla nich konkurencją, ot i wszystko. Jesteście od początku tłamszeni przez silniejszych bogatszych, silniejszych kapitałem i środkami przymusu, pośredniego i bezpośredniego – takie są fakty. Trzeba sobie jasno zdawać sprawę ze stanu rzeczy. Wtedy nie grozi wam żadna depresja, grozi wam wyłącznie jasna świadomość. Problemem nie będzie więc depresja, tylko gniew. I pytanie, czy jakakolwiek rewolucja jest jeszcze możliwa, a więc: czy gniew ma szansę, czy działanie z gniewnej inspiracji jest realnym wyjściem. Rewolucja z pewnością jest możliwa, dokonuje w głowach i w niewielkich grupach, tyle że nie wychodzi na ulice.  Dlaczego? Dlatego, że jest to niebezpieczne, nikt nie chce się poświęcać, każdy chce dożyć, jako tako, i dlatego właśnie ludzie wegetują, zaciskając zęby.

Nie od dziś wiadomo, że rewolucjonista, to człowiek stracony. Zabicie człowieka na czarnym rynku kosztuje 50 tys. złotych, dziesięć razy mniej niż niewielkie mieszkanie w śródmieściu większego miasta. Naprawdę bardzo wielu ludzi stać na to, żeby zlecić zabójstwo, jest to w zasięgu przeciętnego portfela klasy średniej. Koszty moralne takiego zlecenia są niewspółmiernie wyższe, stąd naprawdę niewielu się decyduje, niewielu ma też kontakt z mordercami, ale tak czy owak, jest to kwestia 50 tys. zł polskich. Skąd znam tę liczbę? A stąd, że spotkałem płatnego mordercę przy stoliku w Warsie, w ekspresie na trasie Łódź-Kraków. Było to dwa lata temu, tuż po rosyjskich atakach na Mariupol.

Marcin Polak