Obiektywne starocie,

czyli

balet na dzikich polach


 

Podstawy postmodernizmu są przeciwieństwem modernizmu. Zamiast naturalnej rzeczywistości – antyrealizm. Zamiast doświadczenia i rozumu – językowy subiektywizm społeczny. Zamiast indywidualnej tożsamości i autonomii – różne grupy rasowe, płciowe i klasowe. Zamiast ludzkich interesów jako zasadniczo harmonijnych i dążących do wzajemnie korzystnych interakcji – konflikt i ucisk. Zamiast cenić indywidualizm w wartościach, rynkach i polityce – wezwanie do komunizmu, solidarności i egalitarnych ograniczeń. Zamiast cenić osiągnięcia nauki i techniki – podejrzliwość skłaniająca się ku jawnej wrogości[1].

 

Głos z otchłani lamusa

 

Tradycyjnie już, jako pisarz wielokrotnie odstawiany do lamusa, cieszę się z każdej wzmianki na mój temat i to bez bawienia się w szukanie subtelności, w które i tak nie bawią się sami autorzy tychże.  Oczywiście zdarzają się wyjątki, o których chętnie wspominam.  Niechlujny tekst Piotra Skalskiego[2], medialny odpowiednik notatki wyskrobanej na serwetce w literackiej kawiarence, niestety nie należy do wyjątków.

 

Arogancja, czyli aberracje perspektywy

 

Wracając do aroganckiego niechlujstwa, Piotr Skalski przelibichował niejakiego Macieja Libicha[3], co aż do dzisiaj uważałem za diamatyczną niemożliwość.  Ale przecież czas postprawdy[4] pędzi z szybkością 24 godzin na dobę, wiele się unowocześniło od roku 2020, więc nawet poprawnie niechlujny tekst Libicha stał się przecież (podobnie jak moje niezwolnione do druku uwagi), obiektywnie starociem[5]. Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego nawet możliwość kalkulacji trajektorii takich staroci, czyli związania jej [„Eliminacji episteme”] ruchu z moim własnym [Skalskiego] byłaby grą wartą świeczki[6].  Prawdopodobnie takie rozwiązania teoretycznych równań krytyczno-kinetycznych byłyby ciekawe, chociaż pewnie sprzeczne w sobie, niestety nie zostały włączone w tekst.

Niemniej tekst Piotra Skalskiego pokazuje jak daleko (w porównaniu z zaprzeszłą erą) rozwinęła się finezja warsztatowa i merytoryczna post-już-tak-nowoczesnej krytyki literackiej.

Nowoczesność wręcz postępowość autora „Początku przejścia do czynu” zdaje się sprawiać, że używa (w najlepszym stylu agitpropu) paralogizmu albo sofizmatu (nieznane są przecież jego aktualne intencje) dla wzbogacenia ubogiego aparatu interpretacyjnego. Taki fałszywy kompromis, błąd w rozumowaniu znany jest jako argumentum ad temperantiam, złoty środek, przekonanie, że opinia leżąca pośrodku między prawdą a fałszem jest czymś innym niż fałsz.  Takie szukanie proporcji, ale już nie złotej, prowadzi do nonsensów, nieomal telepatycznych z natury, bo skąd Skalski wie, że Kirsch także zmuszony był naprawiać błędy Libicha[7]. Jako Kirsch twierdzę uparcie, że naprawianie błędów Libicha ani mnie nie interesowało ani interesuje, zresztą wynika to z mojej niemodnej obsesji, aby ludzi traktować podmiotowo, raczej niż miotać się w próbach ich nawracania na powszechne kiedyś standardy rzetelności.

Oczywiście, Skalski mógł sobie moje myśli zmyślić, używając powszechnej w pewnych poczciwych kręgach wiedzy o ułomnych przecież umysłach 70 letnich dziadersów. Taka ułomność jest w moim przypadku prawdą, bo niedostępne są dla mnie intelektualne wyżyny WOKE-ów, DEI-sów, BIPOC-ów czy LGBTQ-plusów, tudzież CVEI-lów, czy też umizgujących się ESG-ówien i nie zapominajmy też o bojownikach tych działań watahach ANTIFY, Intifady, rasistowskich gangach BLM.

 

Ignorancja, czyli aberracje rozumienia 

 

Należy też trochę wspomnieć ignorancji, która często wzmacnia semantykę arogancji.

Skalski jest już tak obeznany w postępach nowoczesności, że twierdzi jakoby wypowiedź, ponieważ pochodziła z uprzedniej dekady, w naturalny sposób stała się niepoprawna[8]. Oczywiście biorą pod uwagę beznadziejną niechlujność tekstu, być może jest to cytat, ale do takiej rzemieślniczej buchalterii odnośników Skalski by się przecież nie poniżył.  Niemniej można zauważyć oczywistą sprzeczność ze stwierdzeniem jakoby przewidywanie sytuacji wyjątkowych w oparciu o wyjątkowe jest bezsensowną stratą czasu[9]. Gdyby Skalski przyjął do wiadomości nieciągłą i transformacyjną, nieomal tensorową, naturę kolejnych episteme, paradygmatów, czy to z perspektywy Foucaulta[10] czy Kuhna[11], to wiedziałby pewnie, że z punktu widzenia modalności, zawsze istnieją inwersje, transpozycje między koniecznym a prawdopodobnym, co więcej takie wyjątki z reguły są oznaką nowych treści, nawet informacji samej w sobie[12].

 

Dezorientacja, czyli aberracje ideologiczne

 

Sam tytuł „Początek przejścia do czynu”, przywołuje na myśl socjalistyczne poryki uzgodnionych z patokracją autorów. Ponieważ jestem dziadersem natychmiastowo skojarzyłem znany mi od dziecka szybolet „przejścia do czynu” ze starą powieścią Ireneusza Iredyńskiego „Manipulacja”:

Czy chcecie uczestniczyć w czynie prawdziwie rewolucyj­nym? Odpowiedzcie krótko, po kolei, tak lub nie, a wtedy wam wyjaśnię, o jaki czyn chodzi[13].

Trzeba też przyznać, że autor spełnia moje oczekiwania, kiedy na nowo odkrywa zaangażowanie prosto z poezji socrealistycznej, atakując mnie jako porażonego agresywnym antykomunizmem, otaczającego swe myśli przewodnie tumanem kurzu, tak że dotarcie do tychże myśli jest niemożliwe bez zaawansowanych zabezpieczeń sanitarnych, bo nadwrażliwy duch się zadusi[14].  Może są to didaskalia z czasu traumy covidiotyzmu i powszechnie wymaganej maskirowki.  Być może, tutaj po prostu zgaduję, dotarły do Skalskiego, i to poprzez otchłanie czasu, jakieś starocie, co jaskrawsze diamenty diamatu.

W czasach czasie moich alkoholicznych dyskursów i wybryków z młodszymi wtedy pisarzami jak Ireneusz Iredyński, Jan Komolka, Janusz Anderman słyszeliśmy oczywiście zarzuty chorobliwego antykomunizmu czy zaślepienia ideologicznego jako czegoś co podważa sens naszych obserwacji, były to jednak wyłącznie bluzgawy towarzyszy różnej maści, wieku i umysłowej ułomności.

W duchu dydaktycznego strofowania, Skalski zarzuca mi brak rozumienia zgrabnych wybiegów[15] Kornhausera i Zagajewskiego[16]. Z mojej paralaksy wiekowej oraz filozoficznej, wszechobecność socjalistycznej frazeologii w dziele Kornhausera i Zagajewskiego wydaje się, że ci autorzy sami zakałapućkali się pomiędzy takowymi wybiegami i ujawnili to w co uwierzyli. Zresztą w tamtych latach wiedza o takich zabiegach była powszechna, a cenzorzy nie byli aż tak głupi, aby Kornhauser i Zagajewski mogli ich zmylić jakimiś pisarskimi parawanami. Zresztą, gdyby cenzorzy nawet byli tak głupi, to mieli na swoje usługi całą sforę literatów-donosicieli, którzy robili wszystko co mogli, aby oświecić tępe mózgownice towarzyszy od cenzury[17].

Także „Świat nie przedstawiony” (przecież to jedynie deklaracja nowej fazy socrealizmu), nie zasługuje chyba na finezję używaną w jego obronie przez Skalskiego, w moich poprzednich tekstach przytoczyłem dosyć cytatów w stylu poniższego, nieomal bezpośrednio nawiązujących do mitycznej zjawy „organicznego intelektualisty”, przywołanej do życia przez Gramsciego[18]:

Ale głównym zadaniem, które czeka na intelektualistów, jest coraz lepsze rozumienie tego, czym jest socjalizm. Bez takiej pracy, zwróconej nie na historię filozofii marksistowskiej, ale na jej współczesność i jej życie, odnowa nie powiedzie się, nie nabierze trwałych kształtów intelektualnych i organizacyjnych. Budowanie nowych form życia, nowych stosunków międzyludzkich nie może się odbyć bez udziału kultury, bez udziału literatury i filozofii. Wymaga to obecności intelektualistów, codziennej, cotygodniowej, ciągłej – nie dorywczej[19].

Nic dodać nic ująć, Tadeusz Hołuj by się takiego wyznania wiary nie powstydził i to jeszcze w 1959. roku[20]. Sami autorzy cytowanego powyżej socjalistycznego manifestu (którego zresztą Skalski chyba nie zaliczy nigdy do staroci) nazywali swe rozważania programem sztuki socjalistycznej[21]. Więcej, byli też dojrzali politycznie, pisząc: W prawidłowo funkcjonującej kulturze narodowej powieść realistyczna tworzy podstawowe źródło wiadomości o świecie i o ludziach[22].

Nawet w czasach działalności politycznej Zagajewskiego i Kornhausera istnieli autorzy, instynktownie opozycyjni do komunizmu, socjalizmu, marksizmu-leninizmu, których teksty nie dały się zaprzęgnąć w kierat pracy u podstaw[23].  Dla przykładu, Jan Komolka odważył się na wejście w mroczne rejony ponerologii[24].  Ireneusz Iredyński analizował konsekwencje działalności jakże poczciwych, szwajcarskich hunwejbinów z lat 70-ych[25], czy wyrafinowanych nowoczesnych humanistów[26]. Nawet Janusz Anderman w jego pierwszym dyptyku, polegał na zmysłowym i intelektualnie bezpośrednim[27]  tudzież skrzętnie obserwowanym doświadczaniu[28] prawidłowo funkcjonującej kultury PRL-u.  Najlepiej taką prawidłową kulturę opisała Lidia Burska:

[Program realizmu zaproponowany w „Świecie nie przedstawionym”] może nam wydać się anachroniczny – wszak autorzy usiłowali pisać kolejny rozdział marksistowskiej metaopowieści, która dramatycznie się wówczas – w PRL-u właśnie, na ich oczach – dekomponowała[29]

Niestety Lidia Burska nie miała racji, kiedy użyła czasu przeszłego, zastanawiając się: jak i dlaczego umysły młodych Europejczyków zamykały się w nieprzekraczalnym horyzoncie marksizmu[30].  Woke politrucy dnia dzisiejszego są tak samo zaangażowani, przytłaczający, jak organiczne zjawy z pism Gramsciego.

 

Pewność siebie, czyli aberracje epistemologiczne

 

Pomimo deklaracji, że marksizm jest przestarzały czy skompromitowany[31] uwagi autora nie wychodzą poza horyzont światopoglądowy wyznaczony przez rozliczne wznowienia i post-modernizacje podstawowych dyktatów marksizmu-leninizmu. Przecież sam Derrida napisał:

Dekonstrukcja nie miała nigdy innego sensu ani zainteresowania, przynajmniej moim zdaniem, za wyjątkiem radykalizacji, którą jest, można powiedzieć, także w tradycji pewnego marksizmu, w pewnym duchu marksizm[32].

Skalski jest więc w wyśmienitym towarzystwie. Dzisiaj nawet sztuczna super inteligencja (AI) spontanicznie odkrywa marksizm[33]. (Tak jak kiedyś wieśniaczka z dżungli, później kłamczucha, a dzisiaj nobliwa noblistka i urzędniczka UNESCO Rigoberta Manchu) [34]. Na dodatek rządzący nami patokraci robią wszystko, aby żadna AI broń boże nie uległa pokusom prymitywnego anty-wokeizmu (mam na myśli CK KPCh, sforę komisarzy Czwartej Rzeszy, no i oczywiście aktywistów Partii Demokratycznej w USA)[35]. Nie jest to zaskoczeniem, że parę lat temu, w najlepszej tradycji marksistowskiej pewności siebie, firma Google opublikowała okólnik na temat roli dobrego cenzora[36].

W takiej a nie innej realności, Skalski bez problemów rozszyfrował moje zaślepienie rozpoznając, że mój prymitywny, obsesyjny, paranoiczny antykomunizm, na mocy własnej wewnętrznej  logiki antykomunizm konsekwentny i skrajny podważa sam swoją wartość[37].  Takie oślepienie jest, według Skalskiego przyczyną mojego ataku na to co dobre:

Kirsch wziął sobie na cel po prostu globalnie wszelkie możliwe ambicje i postępowe marzenia dzisiejszego poczciwego świata liberalnego, wszystkie cele, wokół których tworzą się jakiekolwiek zaangażowane wspólnoty, o ile podstawą ich tożsamości nie są tak zwane wartości tradycyjne, którym Kirsch też nie okazuje żadnej sympatii, lecz nie uznaje ich najwyraźniej za wartości dziś panujące. Jest to więc antykomunizm skrajny na miarę rzekomo skrajnej potęgi postępowego wroga[38].

Powyższa opinia jest ograniczona i jednostronna, bo można łatwo znaleźć inne wyjaśnienia tego, dlaczego i jak staram się, na własny użytek, unikać tępego przecież myślenia w stylu argumentum ad temperantiam. Sam Karl Popper nie pozostawił suchej nitki na takich zaangażowanych wspólnotach marzycieli[39].

Można jedynie starać się minimalizować, chociażby prywatnie, skutki katastrof spowodowanych przez fundamentalną rolę paradoksu kłamcy w politycznym czy kulturowym dyskursie dnia dzisiejszego.  Taki dyskurs narzucili nam patokraci, niekończąca się procesja osobników, którzy uważają, że mogą wprowadzać masy w odmęty ponerologii stosowanej[40].  Proces ten trwa, zaledwie parę lat temu aplikacja formacji masowej[41], totalitaryzmu usprawiedliwianego wtedy covidiotyzmem, pokazały, że postępowe marzenia poczciwego świata liberalnego bardzo łatwo stają się naturalną niszą ekologiczną dla drętwoty jaką jest formacja masowa, czyli inżynieria społeczna używana dzisiaj przez Czwartą Rzeszę.

 

Didaskalia, czyli bezpłatny dodatek, być może niegodny dalece zaawansowanej uwagi

 

Poniższe cytaty odpowiadają na zarzuty Skalskiego wobec używanej przeze mnie terminologii, na przykład:

Nazwy schorzenia, które dotknęło pole [literatury], są liczne. Normatywizm, logika deontyczna, także pozytywizm, to najogólniejsze z nich. (…)  I mniej więcej w tym miejscu mógłbym zakończyć, gdybym zapragnął z jakichś powodów idiotycznie udawać, że choroba nie ma wedle Kirscha także mniej ogólnych, konkretnych, polityczno-historycznych nazw, mianowicie – zamiennie – socjalizmu, komunizmu, marksizmu[42].

Także, można tu wspomnieć o potencjale zaangażowanych wspólnot, obecnych przez ostatnie 300 lat, spełniających od pokoleń właściwe im rojenia, właściwie takiesame jak ambicje i postępowe marzenia dzisiejszego poczciwego świata liberalnego[43].

Kontynuując temat terminologii diagnozy choroby cywilizacji, specjalnie dotykającej literatury, byłoby zarozumiałością streszczać opinie innych, specjalnie te, które są wyrażone na sposób zwarty i zastraszająco jasny. Dlatego ograniczam się do serii cytatów. Poza ostatnim, cytaty te (czytaj dziaderskie starocie) pochodzą z jednej książki[44].  Wolne tłumaczenia z angielskiego pochodzą ode mnie.

Bitwa między modernizmem a filozofiami, które doprowadziły do postmodernizmu, rozpoczęła się u szczytu Oświecenia. Znajomość historii tej bitwy jest niezbędna do zrozumienia postmodernizmu[45].

Postmodernizm odrzuca cały projekt Oświecenia. Utrzymuje, że modernistyczne założenia Oświecenia były od początku nie do utrzymania[46].

Oświecenie rozpoczęło się w Anglii, (…) zwolennicy Rousseau wyrwali zwolennikom Locke’a rewolucję i zamienili ją w chaos Terroru[47].

Rousseau jest najważniejszą postacią politycznego kontroświecenia[48].

Era od 1780 do 1815 jest jednym z okresów definiujących erę nowożytną. W ciągu tych trzydziestu pięciu lat kultura anglo-amerykańska i kultura niemiecka zdecydowanie się od siebie oddzieliły, jedna kierująca się zasadniczo programem oświeceniowym, druga kontroświeceniowym[49].

[modernistyczne] debaty dotyczyły prawdy i rzeczywistości, rozumu i doświadczenia, wolności i równości, sprawiedliwości i pokoju, piękna i postępu. W ramach postmodernizmu pojęcia te pojawiają się zawsze w cudzysłowie. Najostrzejsze głosy mówią nam, że „prawda” jest mitem. „Rozum” to eurocentryczny konstrukt białego mężczyzny. „Równość” jest maską ucisku. „Pokój” i „postęp” spotykają się z cynicznymi i nużącymi wspomnieniami o władzy – lub wyraźnymi atakami ad personam[50].

W mrokach poprzedniego stulecia i pokolenia, Jurgen Habermas tak zsumował episteme, która wtedy usadowiła się w intelektualnie zaawansowanych mózgach, narządach od myślenia:

Gdy naukę, moralność i sztukę zamknie się w autonomicznych sferach, oderwanych od świata przeżywanego i zarządzanych przez specjalistów, z nowoczesności w kulturze pozostanie akurat tyle, ile mielibyśmy przy rezygnacji z projektu nowoczesności. Opuszczone miejsce zająć mają tradycje, zwolnione z obowiązku uzasadniania czegokolwiek; nie jest tylko jasne, czy tradycje te w nowoczesnym świecie mogą przetrwać bez potężnej osłony ze strony ministerstw kultury [51].

Z zilustrowanego powyżej punktu widzenia, antykomunizm oznaczałby poddanie się jednej z wielu obłąkańczych wizji kultury, tyle, że z ujemnym znakiem poprzedzającym opinie o wszystkich generalnie postępowych a specyficznie komunistycznych majaczeniach. Nawet kiedy zaprzeczana, światopoglądowa układanka pozostaje przecież taka sama. Podobnie ateizm dzisiaj jest de facto religią, zaprzeczeniem chrześcijaństwa (bo bycie ateistą w relacji do islamizmu, często wpływa na spodziewaną długość życia). Dlatego moje subiektywne opinie można określić jako sekularny ateizm, zagubienie na obrzeżach episteme, które jako takie są nieciągłe, często rodzą się z prostych przetasowań istniejących dogmatów, co początkowo jest odczuwane jako inwersje czy transpozycje, nawet nieforemność.

 


[1] Stephen R. C. Hicks, „Explaining Postmodernism Skepticism and Socialism from Rousseau to Foucault. Expanded Edition, 2011, s. 14,.  tłum. DK.

[2] Piotr Skalski, „Początek przejścia do czynu, Pole, nr 1, 2023.

[3] Maciej Libich, „Eliminacja czy ewolucja? O pismach krytycznych Donata Kirscha”, Twórczość, 2020, nr 7,, s. 145-155.

[4] Czy można bezkarnie wpuścić postprawdy obok prawd do języka cieszącego się zaufaniem jako środek porozumiewania się poszczególnych ludzi ze sobą nawzajem? Jak na to wskazuje praktyka komunikacji – można. Trzeba tylko – bagatela – pamiętać, jaka jest różnica między prawdą konieczną a prawdą przygodną. Nawiasem mówiąc, o modalności aletycznej chętnie mówią krytycy odwołujący się do światów możliwych oraz do wielości rzeczywistości w sztuce – na przykład krytycy starający się zrozumieć tak wyrafinowanych powieściopisarzy jak Thomas Pynchon. Nic dziwnego, że na modalność aletyczną zwrócił moją uwagę polski pisarz z Kalifornii, Donat Kirsch, na marginesie rozmowy o amerykańskim pisarzu z Nowego Jorku Thomasie Pynchonie. Sławomir Magala, „Postprawda między logiką a retoryką”. W: „Postprawda spojrzenie krytyczne. Red. Magdalena Jankosz, 2018, s. 77.

[5] Piotr Skalski, Początek przejścia do czynu…”, s. 3.

[6] Ibidem, s. 3.

[7] Ibidem, s. 4.

[8] Ibidem, s. 4.

[9] Ibidem, s. 6.

[10]Historia myśli, wiedzy, filozofii, literatury zdaje się poszukiwać i odkrywać coraz więcej nieciągłości, podczas gdy sama historia wydaje się porzucać wtargnięcia zdarzeń na rzecz stabilnych struktur, Michael Foucault, „The Archaeology of Knowledge 1972, s. 6, tłum DK.

[11] Odkrycie zaczyna się od świadomości anomalii, tj. rozpoznania, że natura w jakiś sposób naruszyła oczekiwania wywołane paradygmatem, Thomas S. Kuhn, „The Structure of Scientific Revolutions”, 1972, s. 52, tłum. DK.

[12] Z prostej przekory dodaję jeszcze trochę staroci: Transmisja informacji jest niemożliwa, chyba że jako transmisja alternatyw, Norbert Wiener, „Cybernetics or Control and Communication in the Animal and the Machine”, 1948, s. 10, tłum. DK.

[13] Ireneusz Iredyński. „Manipulacja, 1975, s. 39.

[14] Piotr Skalski, „Początek przejścia do czynu…, s. 7.

[15] Ibidem, s. 12.

[16] J. Kornhauser, A. Zagajewski, „Świat nie przedstawiony, 1974.

[17] Zob. Związani. „O ZLP z Andrzejem Chojnowskim, Sebastianem Ligarskim i Joanną Siedlecką rozmawia Barbara Polak. Biuletyn IPN, nr. 8-9, sierpień-wrzesień 2008, s. 2-20.

[18] Antonio Gramsci, The Intellectuals, w: „Social Theory. A Reader”, ed. J. Joseph, 2005, s. 90.

[19] Julian Kornhauser, Adam Zagajewski, „Świat nie przedstawiony…”, s. 8.

[20]Sztuka socjalistyczna, wymagająca socjalistycznej postawy i światopoglądu, jest głównie sprawą pisarzy socjalistycznych, Tadeusz Hołuj, „Granice literatury socjalistycznej”, Życie Literackie 1959, nr 50, s. 3.

[21] Julian Kornhauser, Adam Zagajewski, „Świat nie przedstawiony…”, s.  208.

[22] Ibidem, s. 10.

[23] wyraźny regres do dydaktyzmu pozytywistycznego i do rozrywki, a właściwie łże-rozrywki, skoro kojarzono rozrywkę z dydaktyzmem, Adam Weidemann, Piotr Czerniawski Końcówki. Henryk Bereza mówi”, 2010, s. 156–157.

[24] Jan Komolka, Ucieczka do nieba”, 1976, maszynopis.

[25] Ireneusz Iredyński, Człowiek epoki”, 1973.

[26] Ireneusz Iredyński, Manipulacja”, 1975.

[27] Janusz Anderman, Gra na zwłokę”, 1979.

[28] Janusz Anderman, „Zabawa w głuchy telefon”, 1976.

[29] Lidia Burska, „Awangarda i inne złudzenia. O pokoleniu ’68 w Polsce”, 2012, s. 333.

[30] Ibidem, s. 333.

[31] Piotr Skalski, „Początek przejścia do czynu…”, s. 15.

[32] Jacques Derrida, „Specters of Marx. The State of the Debt, the Work of Mourning and the New International”, 1994, s. 115.

[33]Zob. https://www.breitbart.com/tech/2023/05/01/conservative-web-browser-tusk-unveils-gippr-ai-chatbot/,https://www.breitbart.com/politics/2023/06/08/conservative-ai-chatbot-gippr-shut-down-by-chatgpt-maker-openai/ [dostęp: 26.06.2023].

[34] Rigoberta Menchú, „I… Rigoberta Menchú, An Indian Woman in Guatemala”, 1983.

[35]Zob.CKgKPCh: https://digichina.stanford.edu/work/translation-measures-for-the-management-of-generative-artificial-intelligence-services-draft-for-comment-april-2023/.

EU: https://artificialintelligenceact.eu/the-act/ [dostęp: 26.06.2023].

USA: Federal Policymakers’ Recent Actions Seek to Regulate AI – Gibson Dunn.

[36] Zob. „The Good Censor”, wewnętrzny okólnik korporacji Google z 2018 roku:

http://www.breitbart.com/tech/2018/10/09/the-good-censor-leaked-google-briefing-admits-abandonment-of-free-speech-for-safety-and-civility  [dostęp: 26.06.2023].

[37] Piotr Skalski, „Początek przejścia do czynu…”, s. 19.

[38] Ibidem, s. 17.

[39] Mistycyzm usiłuje zracjonalizować to, co irracjonalne, a jednocześnie szuka misterium w niewłaściwym miejscu; a czyni to, ponieważ marzy o kolektywie i unii wybranych, ponieważ nie śmie przyjąć do świadomości trudnych i praktycznych zadań, przed którymi stają ci, którzy zdają sobie sprawę, że każda jednostka jest celem samym w sobie. Karl R. Popper, „The Open Society And Its Enemies Complete: Volumes I and II”, 1966, s. 444, tłum. DK.

[40] Trzeba więc rozbudzać nieufność młodzieży wobec starszych, ulepszać metody oddziaływania, pozyskiwać lepszych „inżynierów dusz” z koniecznym talentem literackim. Trzeba izolować społeczeństwa od niewygodnej literatury i nauki, własnej i zagranicznej.  Andrzej Łobaczewski, „Ponerologia polityczna. Nauka o naturze zła w adaptacji do zagadnień politycznych”, 2006, s. 169.

[41] formacja masowa jest w dużej mierze wynikiem uległości jednostek wobec wspólnej narracji, która jednoczy ich w heroicznej walce z obiektem lęku. Matias Desmet, „The Psychology of Totalitarianism”, 2022, s. 125, tłum DK.

[42] Piotr Skalski, „Początek przejścia do czynu…”, s. 14.

[43] Ibidem, s.17.

[44] Stephen R. C. Hicks, Explaining Postmodernism Skepticism and Socialism from Rousseau to Foucault. Expanded Edition, 2011.

[45] Ibidem, s. 22.

[46] Ibidem, s. 14.

[47] Ibidem, s. 25.

[48] Ibidem, s. 91.

[49] Ibidem, s. 24.

[50] Ibidem, s. 14.

[51] Jurgen Habermas, „Modernizm – niedokończony projekt”, tłum. Małgorzata Łukasiewicz. W: „Postmodernizm: Antologia przekładów”, red. Ryszard Nycz, 1997, s. 46. Tekst Habermasa był podstawą mowy, którą wygłosił w 1980 roku, kiedy odbierał Nagrodę Adorna.