HOMO SNERGER ANTE PORTAS

(Z cyklu: „Rozmowy z Romanem Y. Kukurą”)


 

fot. Bogdan Konopka

 

Nazywacie się „Czurna Czchidra” (po sanskrycku „czarna dziura”), uznajecie się za europejski ruch odnowy sacrum (odstraszając dewotki i świętoszków skrótem „eros”), 22 marca 1997 r. ogłosiliście „Dniem Podniesienia Rękawicy” i odtąd jesteście w stanie wojny z powszechnym pojęciem kultury własnej cywilizacji, pozdrawiacie się porzekadłem „Próchno się sypie z ram okien mej duszy”, całujecie muchomora od strony wypukłej podczas waszych uroczystości (małe czerwone niebko, pełne gwiazd i galaktyk), a na pożegnanie stukacie rozmówcę w czoło i nadstawiacie do stuknięcia swoje… O co wam chodzi?

 

Historię świata można podzielić na trzy etapy. Pierwszy rozpoczął się uznaniem racji rozumu nad siłą fizyczną w hordzie epoki kamiennej i trwał do pierwszej olimpiady sportowej w Grecji. Walka przestała być odtąd tylko sposobem bycia, stała się dziełem sztuki, do oglądania i ekscytacji. Polityka – walka na rozumy – zastąpiła bezpośrednie kontakty bicepsów i czół wodzów społeczeństw. Etap polityki trwał przez całą znaną historię, a autorzy koncepcji organizacji państw byli największymi siłaczami tych czasów. Jak sport – który jest „religią ciała” – tak polityka – „religia rozumu” – mają swoich idoli, komentatorów i kibiców. Trzeci etap właśnie się nam zaczął: na tzw. arenę dziejów wkracza homo snerger – człowiek używający świadomie „języka emocji”.

 

Co oficjalnie wiadomo o empatii?

 

Istnieje energetyczny kanał porozumienia międzyosobniczego, którym można przekazać swoje emocje i odebrać emocje innych ludzi (i zwierząt). Ta sfera jest właśnie przestrzenią naszych działań artystyczno-snergerskich. W społeczeństwie Europy empatia znana jest jako „wibracje”, a o zbiorowej obserwacji zjawiska świadczą słowa „podniecenie się udziela”. Bezpośrednie odczuwanie nastroju innych wykorzystywane było wielekroć przez polityków („psychologia tłumu” – rzecz zauważył 100 lat temu Gustave Le Bon), zaś na co dzień używają „wibracji” terapeuci w pracy z narkomanami (których „skóra psychiczna” jest najczęściej w opłakanym stanie). Ostatnio coraz częściej poszukuje się osób o uzdolnieniach empatycznych do zawodów, gdzie styk z klientem wymaga czegoś więcej niż uśmiechu manekina i grzecznościowych formułek. Uważam, że Europa ma szansę stać się pierwszą cywilizacją w dziejach, która używanie języka energetycznego uczyni oficjalnym sposobem porozumiewania się (byłby to równocześnie „klej energii wspólnej”). Homo snerger już powoli wypiera osobników operujących tylko sferą rozumu, tak jak mądry wypadł osiłka.

 

Czy łatwo zweryfikować czyjeś zdolności empatyczne?

 

Weryfikacja jest jednym z „agregatów czasoprzestrzennych” naszych działań artystycznych. Stosunkowo łatwo jest zweryfikować, czy ktoś w ogóle odbiera „wibracje”; cała trudność to operowanie nimi zgodnie z wolą. Homo snerger zaczyna się od momentu stwierdzenia, że nadawany impuls został odebrany przez określoną osobę (ćwiczenie to stosuje się w oficjalnej psychologii, podczas treningów interpersonalnych). Dla empatów film „Breaking the Waves” nie jest fantazją (jego bohaterowie uprawiają miłość na odległość: żona zdradza sparaliżowanego męża, aby mógł współuczestniczyć w jej rozkoszy); wiedzą oni, że największe energie tworzą się w stanach podniecenia seksualnego. Wzbudzenie rozkoszy na odległość u innych jest często mimowolną praktyką zakochanych, ale wiele małżeństw stosuje tę metodę świadomie, doznając rozkoszy „androgyńskich”. Osobom „czującym”, a nie umiejącym odróżnić emocji własnych od odbieranych, zaleca się roczne rozstanie z alkoholem, jako największym „zagłuszaczem psychiki”. Oczyszczanie umysłu polega natomiast na usunięciu informacji o wysokim współczynniku gnilności (prasa, filmy policyjne itp.), ale nie znam snergera, który by potem tego żałował – taką rozkoszą jest odkrycie, że było się „publem”…

 

Czy operowanie energiami psychiki jest bezpieczne?

 

Poznawanie samego siebie jest zawsze niebezpieczne, ale na szczęście dla tchórzów dobrowolne. Operowanie energiami wewnętrznymi jest procesem trochę podobnym do snu, w którym jesteśmy równocześnie śniącym i śnionym. Utożsamianie się z osobą, z którą chce się utrzymać energetyczną korespondencję, jest rodzajem pracy, wykonywanej bezpośrednio psychiką (którą można uznać za ludzki organ działający). Coraz więcej snergerów – naukowców i artystów – wyznaje (tu i ówdzie), że przekazanie najściślejszych danych o naturze wnętrza ludzkiego jest możliwe tylko na tym energetycznym poziomie, jako że są one niewyrażalne w żaden inny sposób. Wydaje się, że „rozum zimnej logiki” swoje odsłużył, a teraz będą go używać tylko mózgi sztuczne albo im podobne.

 

Sen, energia, erg (jednostka pracy) – wszystko to wskazuje na osobę, od której wyprowadziliście termin „homo snerger”. Adam Wiśniewski-Snerg był pisarzem science fiction, autorem „manifestu decentrystycznego”, własnej wizji sztuk wizualnych. Dlaczego „Czurna Czhidra” właśnie jego przydomek wciąga na swój sztandar?

 

Snerg należał do najbardziej niecierpliwych dzieci ludzkości: popełnił samobójstwo, chcąc „dowiedzieć się”, czy jego rozumienie świata jest prawdziwe. Tym gestem mimochodem potwierdził swoją wiarę w człowieka. Uznaliśmy ten paradoks za najlepszą metaforę życia artysty i równocześnie czasów, w których żyjemy. Gestu Snerga nie da się powtórzyć – jest jak dzieło sztuki – choćby dlatego, że sensy słów „sen”, „energia” i „erg” tworzą wraz z jego osobą jednolity i niepowtarzalny, czasoprzestrzenny węzeł zdarzenia (Snerg by powiedział „Nad-zdarzenia”). Mnie osobiście nastraja optymistycznie sam fakt, że ten pisarz, mówiący o Nadistotach (bytach o wyższej kondycji świadomościowej), stał się synonimem „człowieka pracującego energiami”, co przecież jeszcze do niedawna było uznawane za brednię z kręgu science fiction.

 

Czy termin homo snerger ma szansę wyjść poza „CzCz”?

 

Czarna dziura ma to do siebie, że przyciąga i wchłania okolicę; dom po domu, człowieka po człowieku. Gdy większa część świata znajdzie się w „Czurnej Czhidrze”, pytanie to nie będzie miało sensu. Ale nawet gdyby przylecieli Kosmici – jak u Snerga w „Robocie” – i wycięli cały Paryż wraz z metrem, zabierając go w probówce na swe stoły, a potem – stwierdzając, że porwali dzieło sztuki – chcieliby nas wszystkich razem wziętych reprodukować i sprzedawać na galaktycznych aukcjach, to musieliby fakt używania przez nas tego terminu też tam umieścić, jako niezbywalny element oryginału Paryża, niezbędny dla prawidłowego zrozumienia tej niezwykłej przecież (wyciętej nożem kosmicznego barbarzyńcy) całości. Inaczej handlowaliby po prostu chałą…

 

Baydała Oszczecirski

[pierwodruk: Teczka, numer i data nieznane]


 

CZYTAJ TEŻ