Wyprzemy z rynku wieprzowinę!

Wspomnienie o Marianie Pilocie


 

W 2022 roku Marian Pilot, ku wielkiemu zdziwieniu, radości, zmieszaniu, ale i pokątnie wyrażanemu oburzeniu części środowiska poetyckiego, został laureatem 1-go miejsca w Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. A. Fryza na najlepszy debiut poetycki roku (zwanym w środowisku, od starej, konkursowej nazwy, „Złotym Środkiem”).

Wydarzenie bez precedensu – debiutant miał wówczas 85 lat, a na koncie Literacką Nagrodę Nike (2011) za powieść „Pióropusz”. Jego pierwsza (choć nie całkiem – o czym za chwilę) książka poetycka, „Dzikie mieso”, ukazała się nakładem wydawnictwa Ha!art, a nagrodę przyznało jury w składzie Piotr Śliwiński, Jakub Kornhauser i Adam Wiedemann. Werdykt zapadł jednogłośnie (za co ręczę jako sekretarzyni nagrody) – ten skład jurorski słynął zresztą z „programowej” przekory względem innych kapituł konkursowych i lubił zagrać na nosie tak zwanemu głównemu nurtowi. W ten sposób jurorzy kierowali uwagę na  książki, których – z różnych powodów – składy innych kapituł niechcący albo całkiem celowo nie widziały.

 

Jako koordynatorka „Złotego Środka” jestem odpowiedzialna za przekazanie laureatkom i laureatom informacji o wygranej. Z dobrą nowiną staram się przychodzić telefonicznie. Do Mariana Pilota zadzwoniłam z parkowej ławki, w słoneczne majowe popołudnie, lekko zestresowana. Był mile zaskoczony, ale i nieco rozbawiony przyznaniem mu pierwszej nagrody w konkursie skierowanym do debiutantów. Po drugiej stronie słyszałam głos, w którym radość nagrodzonego debiutanta łączyła się z czymś w rodzaju zdrowego dystansu doświadczonego pisarza.

 

Już wtedy powiedział, że nie da rady przyjechać do Kutna na festiwal i wręczenie nagród, był, o ile dobrze pamiętam, po operacji nogi. Nagrodę, w imieniu autora, odebrała w Kutnie przedstawicielka Związku Pisarzy ze Wsi (do którego należał laureat), pisarka i redaktorka Renata Bożek. Podczas spotkania z finalistkami i finalistami konkursu nazwała autora „Dzikiego miesa” najjaśniejszą gwiazdą Związku.

 

Podczas naszej pierwszej wymiany maili ustalić mieliśmy sposób przekazania nagrody finansowej, a wynosi ona 5000 zł. Pan Marian „zrzekł się” jej, a nas (tj. Kutnowski Dom Kultury) poprosił o zakupienie – za całą tę kwotę! – odpowiedniej ilości egzemplarzy książki-laureatki i o rozdanie jej wszystkim osobom uczestniczącym w festiwalu „Złoty Środek Poezji”. Upewniał się czy książek wystarczy dla każdego uczestnika uroczystości. Lubiłbym, gdyby tak było – napisał.

Kiedy załatwiałam z panem Marianem formalności związane z przekazaniem nagrody na zakup książek, napisał mi w jednym z maili: Pani Olu, wyprzemy z rynku wieprzowinę. Niech się pani zajmie biurokracją z tym związaną.

Pomyślałam wtedy, że pan Marian jest prawdziwym punkowcem, o czym miałam się później przekonać raz jeszcze.

 

Piotr Marecki z wydawnictwa Ha!art i zaskoczony, i ucieszony decyzją pana Mariana, specjalnie na festiwal błyskawicznie dodrukował „Dzikie mieso”. Kutnowski Dom Kultury – zgodnie z wolą autora – kupił od Ha!artu ponad 160 egzemplarzy książki. Rozdawaliśmy ją osobom uczestniczącym w kilkudniowym wydarzeniu oraz dołączyliśmy do książkowych nagród w pozostałych, towarzyszących wydarzeniu, konkursach poetyckich.

 

Gest pana Mariana okazał się wielkim hitem i przeszedł do historii festiwalowych anegdot. Pewnego dnia, już po festiwalu, odebrałam w sekretariacie Kutnowskiego Domu Kultury przesyłkę zaadresowaną na moje nazwisko. Był to pakiet kilku książek – jak się miałam wkrótce dowiedzieć – prawdziwych perełek. Wszystkie opublikowane zostały w nieznanej mi zupełnie oficynie wydawniczej KUBA, a ich autorem był rzecz jasna Marian Pilot.

Dziś wiem, że książki, które pan Marian przysłał mi wtedy w prezencie, ukazały się w niewielkim nakładzie, więc ciężko je zdobyć. To, że już po Nagrodzie Nike dalej publikował w niszowej oficynie, jest dla mnie kolejnym punkowym gestem. Zastanawiałam się skąd taka decyzja i częściową odpowiedź znalazłam na blogu p. Krystyny Bukowczyk, założycielki Oficyny KUBA.

 

Wśród książek, które wtedy dostałam, znalazł się wydany w 2020 r., czyli rok przed „Dzikim mięsem” zbiór „Kreteski” z podtytułem: „pomówienia i powieści” – po prawdzie są to jednak wiersze. Może przez ten podtytuł, a może przez niewielki nakład w nieznanym wydawnictwie, książka raczej nie trafiła w ręce konkursowych kapituł jurorskich (na pewno nie wpłynęła do konkursu im. Artura Fryza). Myślę też, że nie było to intencją pana Mariana. Ale to właśnie „Kreteski” zdają się być najprawdziwszym i najwłaściwszym poetyckim debiutem Mariana Pilota. Książkę otwiera wiersz, który pozwolę sobie przytoczyć w całości:


wieko

Śmierć śmierć co to niby
Takiego wielkiego przecież
Dopiero po życiu ta śmierć
Nigdy prędzej
Osobiście nie myślę tu
Wiekować zresztą
Tylko czy
Tam w niebie jest
Polska
Bo za ojczyznę umierać
Za darmoszkę

Za darmoszkę z warzywniaka szczypiorek i natka


Dziś, kiedy spisuję to wspomnienie, wysyłam wiersz Renacie Bożek, a ona w odpowiedzi odsyła mi zdjęcie grobu pana Mariana, na którego płycie pierwsze wersy tego wiersza.

Byłam na zimowych wakacjach, kiedy dotarła do mnie smutna wiadomość o śmierci pana Mariana. Dziś, pisząc ten tekst, zajrzałam na chybił-trafił do „Słownika dawnej gwary Siedlikowa”, jednej z książek, które mi wtedy przysłał, i wylosowałam słowo „matyjaśnie”.


PS. Gdyby ktoś z Was wciąż nie miał „Dzikiego miesa”, to kilka egzemplarzy „pokonkursowych” uchowało się jeszcze w Kutnowskim Domu Kultury – piszcie do mnie na ola.kolodziejek@gmail.com, a ja zorganizuję Wam wysyłkę – zgodnie z wolą Mariana Pilota trzeba do końca, dzikim miesem, wyprzeć z rynku wieprzowinę.

 


 

CZYTAJ TEŻ